Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

31 października decyzja sądu ws. powrotu do pracy ostatnich uczestników strajku w "Budryku"

0
Podziel się:

31 października sąd w Mikołowie (Śląskie)
ogłosi decyzję w sprawie powrotu do pracy jednego z liderów
trwającego półtora miesiąca strajku w kopalni "Budryk" Grzegorza
Bednarskiego oraz czterech innych jego uczestników zwolnionych po
tym proteście.

31 października sąd w Mikołowie (Śląskie) ogłosi decyzję w sprawie powrotu do pracy jednego z liderów trwającego półtora miesiąca strajku w kopalni "Budryk" Grzegorza Bednarskiego oraz czterech innych jego uczestników zwolnionych po tym proteście.

To już ostatni pracownicy z grupy 13 osób zwolnionych po zakończeniu strajku przez Jastrzębską Spółkę Węglową (JSW)
, która zarzuciła im łamanie podczas strajków przepisów i regulaminów. Wszyscy zwolnieni złożyli wówczas do sądu pozwy o przywrócenie do pracy - argumentując, że decyzje pracodawcy były bezprawne.

We wrześniu sąd zdecydował o przywróceniu do pracy dwóch liderów strajku - Wiesława Wójtowicza i Mirosława Dynaka. Wcześniej, w czerwcu, spółka zdecydowała o wycofaniu wypowiedzeń wobec kilku innych osób, m.in. innego lidera protestu, Krzysztofa Łabądzia. Przywróceni do pracy zrezygnowali z procesów.

Strajk na tle płacowym trwał w "Budryku" od połowy grudnia ubiegłego roku do końca stycznia 2008. Pracodawca uważał go za nielegalny. Po zakończeniu protestu JSW, do której od stycznia należy kopalnia, zwolniła z pracy 13 pracowników, którym zarzuciła łamanie przepisów i regulaminów. Wójtowicz i Dynak zostali zwolnieni dyscyplinarnie.

W poniedziałek przed mikołowskim sądem odbyła się rozprawa, podczas której sąd m.in. wysłuchał wszystkich pięciu zwolnionych, którzy pozwali spółkę o przywrócenie do pracy. Zdecydował też o ogłoszeniu decyzji 31 października - wcześniej zapozna się jeszcze z aktami będącymi przedmiotem prokuratorskiego śledztwa.

Śledztwo prokuratury toczy się niezależnie od spraw o przywrócenie do pracy. Na początku września mikołowska prokuratura poinformowała o postawieniu zarzutów trzem liderom strajku - Wójtowiczowi, Łabądziowi i Bednarskiemu. Dotyczą one m.in. naruszenia przepisów ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Żaden z nich nie przyznał się do winy.

Jak powiedział w poniedziałek PAP szef mikołowskiej prokuratury Krzysztof Zacharyasz, śledztwo najprawdopodobniej zostanie podzielone na kilka odrębnych postępowań. Jako pierwszy aktem oskarżenia powinien się zakończyć wątek dotyczący naruszenia ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, w którym zarzuty usłyszeli liderzy protestu. Pozostałe wątki dotyczą np. bezprawnego pozbawiania wolności, sprowadzenia zagrożenia pożarowego w kopalni i niszczenia mienia.

"Śledztwo dotyczy spraw zupełnie odrębnych od naszych pozwów o przywrócenie do pracy. W tej sprawie spodziewamy się pozytywnej decyzji sądu. Zwolnienia w naszej opinii były bezprawne, co potwierdziły zarówno zeznania świadków obu stron, jak i materiały z załączonej dokumentacji" - podkreślił w rozmowie z PAP Bednarski.

Kierownictwo JSW od początku stało na stanowisku, że strajk był nielegalny. Jednak w maju Państwowa Inspekcja Pracy oceniła, że zwolnienie z pracy Łabądzia i Bednarskiego było nieprawidłowe i wystąpiła o ukaranie dyrektora kopalni. PIP nie zakwestionowała merytorycznych powodów zwolnień związkowców, lecz naruszenie przez dyrekcję kopalni procedur. Zwolnienia dokonane zostały bowiem bez zgody zakładowych organizacji związkowych.

Jak argumentowała JSW, związkowcy nie zostali zwolnieni za udział w strajku, lecz za łamanie prawa. Postawione im zarzuty dotyczyły m.in. wprowadzenia w błąd kierownictwa kopalni, naruszenia nietykalności cielesnej, szantażu, stosowania gróźb, pomawiania, znieważania, łamania regulaminu pracy oraz uniemożliwienia podziemnych kontroli.

Ogłoszone już decyzje sądu w sprawie Wójtowicza i Dynaka dotąd nie uprawomocniły się. Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW), której zarząd zwolnił związkowców, czeka na uzasadnienie tej decyzji. Dopiero po jego otrzymaniu zdecyduje, czy odwoła się od wyroku. Ewentualne przywrócenie zwolnionych do pracy może nastąpić dopiero, gdy wyrok się uprawomocni.

W trwającym od 17 grudnia ub. roku do 31 stycznia br. strajku uczestniczyło kilkaset z liczącej ok. 2,4 tys. osób załogi "Budryka". Protestujący chcieli wyrównania swych płac do poziomu JSW, której częścią samodzielna dotąd kopalnia stała się w styczniu. Okupację prowadzono na powierzchni i pod ziemią, ponad dwa tygodnie trwała też podziemna głodówka. (PAP)

mtb/ kon/ mab/ wkr/ jra/

praca
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)