Białoruskie MSZ uznało, że w przekazanej niedawno strategii Unii Europejskiej wobec Białorusi nie ma nic nowego. Wytknęło, że "narzucając abstrakcyjne deklaracje", UE równocześnie grozi sankcjami i podnosi ceny wiz.
Rzecznik MSZ Andrej Papou potwierdził, że unijny dokument wpłynął do Mińska i jest obecnie analizowany. Według Papoua, w dokumencie nie ma "nic zasadniczo nowego", a "jego lektura pozostawia bardzo niejednoznaczne wrażenia".
"Z jednej strony nasi europejscy partnerzy próbują narzucić nam na papierze jakąś nieogarnioną, abstrakcyjną deklarację, a z drugiej - Europa na tym tle szykuje równocześnie wprowadzenie absolutnie realnych sankcji ekonomicznych przeciw Białorusi, godzących w całkiem konkretne, żywotne interesy prostych Białorusinów" - oświadczył rzecznik MSZ.
Podkreślił też, że UE deklaruje zamiar sprzyjania kontaktom międzyludzkim, a jednocześnie od 1 stycznia podwyższa ceny wiz schengeńskich dla Białorusinów.
"Wszystko to wygląda niedorzecznie na tle deklaracji Europejczyków, że niby starają się oni zademonstrować obywatelom białoruskim jakieś +korzyści współpracy z Europą+" - oznajmił Papou.
"Jaki pogląd może sobie wyrobić wobec takiej sytuacji przeciętny, zdrowo myślący obywatel białoruski? Przypuszczam, że odpowiedź jest oczywista" - dodał.
W ogłoszonym we wtorek dokumencie UE apeluje do Białorusi o przemiany demokratyczne, obiecując w zamian wymierne korzyści z unijnych programów.(PAP)
kar/ ro/