Trwające od niedzieli walki między jamajskimi siłami bezpieczeństwa a gangami, przeciwstawiającymi się ekstradycji narkotykowego barona do USA, w poniedziałek rozprzestrzeniły się na kolejną dzielnicę stołecznego Kingston oraz sąsiednie miasto.
Jak podała policja, od niedzieli w starciach zginęło dwóch funkcjonariuszy, a sześciu zostało rannych.
Siły bezpieczeństwa w poniedziałek przeprowadziły nieudany szturm na osiedle Tivoli Gardens w zachodniej dzielnicy Kingston, gdzie przypuszczalnie ukrywa się narkotykowy baron Christopher "Dudus" Coke. Jego zwolennicy skutecznie bronili się przed policjantami, ostrzeliwując ich z wysokich budynków przy barykadach.
W USA, które w sierpniu ub.r. wystąpiły o ekstradycję Coke'a, jest on posądzany o kierowanie handlującym bronią i narkotykami gangiem "Shower Posse". W niedzielę jamajski premier Bruce Golding ogłosił, że rozpoczyna procedury ekstradycyjne, co - jak podejrzewają władze - stało się przyczyną niedzielnych ataków bombowych na pięć posterunków policji. W odpowiedzi władze w Kingston zdecydowały się wprowadzić w dwóch dzielnicach, zachodniej i St. Andrews, stan wyjątkowy.
W poniedziałek jednak walki policji z gangami wywiązały się także w co najmniej jednej innej stołecznej dzielnicy oraz w Spanish Town, około 20 km na zachód od Kingston.
Jak podaje agencja Associated Press, Jamajka należy do najniebezpieczniejszych krajów świata. W ubiegłym roku na liczącej 2,8 mln mieszkańców wyspie odnotowano 1660 zabójstw.
Agencja przypomina, że w latach 70. gangi były na Jamajce formowane przez ugrupowania polityczne, ale z czasem zajęły się one handlem bronią i narkotykami. Wciąż jednak mają powiązania z partiami. Waszyngton twierdzi, że gang Coke'a utrzymuje kontakty z rządzącą na wyspie Partią Pracy.(PAP)
gsi/
6299245 6299235