Gdańscy i łódzcy policjanci z CBŚ zatrzymali pięciu mężczyzn zajmujących się fałszowaniem kart płatniczych i wyłudzaniem towarów i gotówki. Straty wstępnie oceniono na kilkaset tysięcy złotych, a liczbę poszkodowanych - Polaków i cudzoziemców - co najmniej na kilkadziesiąt osób.
"Wiele wskazuje na to, że jest to wierzchołek +góry lodowej+. Sprawa ma charakter rozwojowy. W tej sprawie gdański CBŚ współpracuje z centrami autoryzacyjnymi kart płatniczych w całej Polsce" - poinformowała we wtorek PAP rzeczniczka gdańskiej policji Danuta Wołk-Karaczewska.
Grupa działała od ponad roku w Polsce i Europie. Rozpracowywano ją przez około sześć miesięcy. Policjanci w ciągu kilku ostatnich dni zatrzymali, głównie w Łodzi, pięciu przestępców, w tym przywódców szajki.
Do pierwszego zatrzymania doszło na przełomie stycznia i lutego 2006 r. W ręce policji wpadł wtedy 35-letni gdańszczanin Erlet G., wcześniej mieszkaniec Trójmiasta, znany policji z fałszowania kart, który pracował jako kelner w lokalach łódzkich. W mieszkaniu, które wskazał, policjanci znaleźli 40 kart płatniczych, z których część była już sfałszowana oraz linię do podrabiania kart płatniczych.
Przestępcy podrabiali karty po skopiowaniu pasków magnetycznych. By mieć bezpośredni dostęp do kart, zatrudniali się jako barmani, kelnerzy i sprzedawcy.
"Interesowały ich szczególnie karty z najwyższymi limitami finansowymi, z których kopiowali dane z paska magnetycznego. Były one nanoszone na tzw. +białe plastiki+. W ten sposób, bez wiedzy właściciela, tworzyli drugą kartę" - poinformowała rzeczniczka.
Dzięki fałszywkom członkowie grupy kupowali biżuterię, laptopy, komputery, sprzęt RTV, markową odzież sportową. "Proceder w wielu wypadkach; czerpiąc z tego określone profity umożliwiali im właściciele i pracownicy sklepów, którzy zawierali z podejrzanymi konkretne umowy wiedząc, że używane przez nich karty są podrobione" - dodała Karaczewska.
Przestępcom grozi nawet 25 lat więzienia.(PAP)
pek/ bno/