Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych nie podejmie żadnych działań po podaniu przez media nazwisk znajdujących się rzekomo na "liście 500", gdyż do IPN nie stosuje się ustawa z 1997 r. o ochronie danych osobowych.
Powiedział o tym w środę w rozmowie z PAP szef GIODO Michał Serzycki. Przypomniał, że nowelizacja ustawy o IPN, przyjęta w październiku 2006 r., wyłączyła IPN spod działania całej ustawy o ochronie danych. "W tej sytuacji nie mam możliwości prawnych, aby podjąć jakiekolwiek działania" - dodał Serzycki.
Podkreślił, że stan prawny był inny, gdy w 2005 r. jego poprzedniczka Ewa Kulesza po wycieku z IPN "listy Wildsteina" podjęła kontrolę, która wykazała liczne nieprawidłowości w zabezpieczeniu danych osobowych w IPN (m.in. dostęp do nich miały osoby nieuprawnione, które mogły nie tylko kopiować katalogi, ale nawet je zmieniać). "Pani Kulesza miała obowiązek prawny, by wystąpić w tej sprawie" - powiedział Serzycki.
Poprzednia ustawa o IPN nie precyzowała wprost, czy podlega on ustawie o ochronie danych. Ówczesny szef IPN Leon Kieres twierdził, że ustawa go nie obejmuje i wdał się w spór prawny z Kuleszą. Po kontroli IPN wydała ona w 2005 r. zakaz dostępu do katalogów i innych pomocy ewidencyjnych dla badaczy spoza IPN.
Najważniejszą taką pomocą z jawnej czytelni IPN był, nazwany "listą Wildsteina", spis katalogowy ponad 160 tys. nazwisk funkcjonariuszy i agentów SB oraz osób wytypowanych przez nią do współpracy - który w 2005 trafił do internetu. Prokuratura umorzyła śledztwo co do "listy Wildsteina", bo nie ustaliła, kto wyniósł ją z IPN.
Decyzję GIODO o tym zakazie ostro krytykowali pracownicy IPN (w tym obecny prezes IPN Janusz Kurtyka), uznając, że uniemożliwia to prowadzenie badań naukowych, bo historycy spoza IPN nie mogli sami prowadzić poszukiwań archiwalnych.
W 2006 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie formalnie uwzględnił skargę IPN na decyzję Kuleszy i wstrzymał jej wykonanie. WSA uznał zarazem, że IPN podlega ustawie o ochronie danych osobowych, rozstrzygając spór w tej sprawie między IPN a GIODO. Po tym wyroku IPN ponownie udostępnił swe katalogi i inne pomoce ewidencyjne dla badaczy spoza IPN.
Na mocy nowej ustawy, IPN sporządził listę nazwisk ok. 500 osób pełniących obecnie ważne funkcje w życiu publicznym, które w świetle ustawy były współpracownikami komunistycznych służb. Istnienie listy osób, które miały być tajnymi współpracownikami służb PRL, a obecnie "kreują się bądź też występują w roli autorytetów", potwierdził w sobotę Janusz Kurtyka w rozmowie z dziennikarzami Newsweeka i w RMF FM.
We wtorek IAR, powołując się na "źródła zbliżone do IPN", podała kilka nazwisk prominentnych polityków związanych z SLD, znajdujących się na tzw. liście 500. Z kolei "Rzeczpospolita Online" podała, że na liście umieszczono nazwisko Aleksandra Kwaśniewskiego.
Z Instytutu nie wyciekły żadne katalogi, to jest informacja pewna - powiedział w środę Kurtyka. Bez zawiadomienia ze strony IPN nie będzie śledztwa w sprawie rzekomego wycieku "listy 500" - poinformował zaś minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.(PAP)