*Kilka tysięcy ludzi pokojowo demonstrowało w niedzielę w stolicy Gruzji, Tbilisi, przeciwko wynikom wyborów, które wskazują na zwycięstwo urzędującego prezydenta Micheila Saakaszwilego. *
Mimo zasadniczo pozytywnej oceny obserwatorów Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), opozycja uważa, że wybory zostały sfałszowane.
Protest, który liczył według różnych ocen od 5 tys. do 10 tys. uczestników, trwał nieco ponad godzinę, po czym demonstranci w spokoju rozeszli się do domów.
Główny rywal Saakaszwilego, Lewan Gaczecziładze powiedział, że w poniedziałek - z powodu obchodzonych w Kościołach wschodnich świąt Bożego Narodzenia - żadnych demonstracji nie będzie. Jednak 8 stycznia "zbieramy się na placu Rike, by świętować nasze zwycięstwo".
"Wniesiemy do Centralnej Komisji Wyborczej ponad tysiąc skarg na przebieg wyborów" - zapowiedział Gaczecziładze.
"Pomimo terroru zwyciężyliśmy" - mówił do zebranych Gaczecziładze. "Micheilu Saakaszwili, nie możesz pokonać Gruzinów" - oświadczył.
Analitycy obawiają się, że protesty przerodzą się w masowe akcje i spowodują zdecydowaną odpowiedź władz, jak to było w listopadzie, gdy wprowadzono stan wyjątkowy.
Według ogłoszonych przez CKW, po przeliczeniu głosów oddanych w 24 proc. okręgów wyborczych, częściowych wyników wyborów Saakaszwili uzyskał 48,55 proc. poparcia, a Gaczecziładze - 26,12 proc., a więc za dwa tygodnie może dojść do drugiej tury głosowania z udziałem tych dwóch polityków. (PAP)