Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Guardian": niewiele chroni reżim Łukaszenki przed upadkiem

0
Podziel się:

Niewiele chroni reżim prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki przed
upadkiem - ocenia w środowym artykule redakcyjnym brytyjski dziennik "Guardian".

Niewiele chroni reżim prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki przed upadkiem - ocenia w środowym artykule redakcyjnym brytyjski dziennik "Guardian".

"Alaksandr Łukaszenka miał mistrzowski plan swojej reelekcji. Postanowił wystawić swój kraj, Białoruś, na aukcji" - rozpoczyna swoje wywody gazeta.

Pisze następnie, że minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski oświadczył, iż Białoruś może się spodziewać 3,5 mld dol. kredytów unijnych, jeśli niedzielne wybory prezydenckie będą wolne i uczciwe.

"Prezydent zatańczył, jak mu zagrali. Kandydatom opozycji dano czas antenowy w państwowej telewizji. W wystąpieniu Łukaszenki pojawiły się ugodowe deklaracje o rządach prawa i własności prywatnej" - czytamy.

Ale na tydzień przed wyborami "do licytacji weszła Rosja". "Moskwa obniżyła cło na eksport ropy i pozostawiła niskie ceny gazu. Gdy zaczął się zbliżać dzień wyborów, (na Białorusi) zamknięto Facebooka, Twittera, LiveJournal i Gmaila. Kiedy 10 tys. ludzi wyszło na ulice, żeby zaprotestować przeciwko fałszowaniu głosów, człowiek nazywany ostatnim dyktatorem Europy wrócił do swych powszednich metod" - podkreśla gazeta.

Ocenia jednak: "Nie jest to bynajmniej koniec tej historii. Łukaszenka może wybrać się znów na prezydenta, ale jego populizm wali się pod własnym ciężarem. Za sprawą swych przedwyborczych szaleństw kredytowych skończył z 11 mld dol. krótkoterminowych długów, a jego rezerwy walutowe kurczą się".

"Rosja matuszka nie jest już tak hojna wobec swego syna marnotrawnego jak dawniej. Jej przywódcy nie zapomną łatwo ostatniej sprzeczki z Łukaszenką, gdy rosyjska telewizja państwowa wyemitowała serię dokumentalną zatytułowaną +Chriestnyj baćka+ (Ojczulek chrzestny, w nawiązaniu do przydomku Łukaszenki Baćka), a białoruska telewizja odpowiedziała pochlebnym wywiadem z rosyjskim bete noire, gruzińskim prezydentem, Micheilem Saakaszwilim" - uważa gazeta.

I ciągnie: "Łukaszenkę można kupić, ale nie można na nim polegać. Rosja nie chce finansować deficytu tego kraju, sięgającego 14 proc. PKB. Przepaść w dochodach między Białorusią i sąsiednią Polską pogłębia się, a za każdym razem, gdy Łukaszenka przykręca śrubę, droga do tego odrzutowca rozgrzewającego się na pasie startowym wydaje się coraz krótsza".

"Guardian" konkluduje: "Ten były szef kołchozu bardzo chciałby być wielbiony jako ojciec postkomunistycznego narodu (białoruskiego), ale dyktatura jednoczy Białoruś przeciwko niemu. W tym kraju o przeciętnych zarobkach miesięcznych wynoszących 300 funtów niewiele chroni obecny nieprzyjemny reżim przed upadkiem". (PAP)

mw/ ro/

int.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)