Ustawa o pozwach grupowych nie jest w Polsce martwym prawem, choć też nie działa tak jak np. w USA - mówił podczas debaty PAP o pozwach zbiorowych dr Marek Niedużak, adwokat przygotowujący raport o tej kwestii dla Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Ekspert zauważył, że wiele pojawiających się w Polsce opinii o tych sprawach odnosi się do doświadczeń amerykańskich - a nie powinno się ich bezrefleksyjnie przenosić na polski grunt. Chodzi np. o obawy, że przedsiębiorcy zostaną zalani pozwami, często niezasadnymi.
"Amerykańskie +class action+ opiera się na mechanizmie opt-out, czyli jeden pozew obejmuje tam co do zasady wszystkie osoby, które poniosły szkodę, chyba że chcą ze sprawy wystąpić (to właśnie +opt-out+). Polskie postępowanie obejmuje natomiast tylko te osoby, które chcą wziąć w nim udział (czyli mechanizm opt-in). Oznacza to, że polskie +grupy+ będą z reguły znacznie mniejsze niż +klasy+, a przez to procesy będą mniej lukratywne" - uważa dr Niedużak.
Adwokat wskazał, że z tego powodu polska ustawa o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym jest podobna do szwedzkiej, też opartej na zasadzie "opt-in".
Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości do połowy zeszłego roku, w pierwszych trzech latach obowiązywania ustawy w Polsce mieliśmy 102 pozwy grupowe, a w Szwecji w ciągu pierwszych sześciu lat obowiązywania ustawy o postępowaniu grupowym takich pozwów wniesiono zaledwie kilkanaście. "Na takim tle liczba dochodzonych w Polsce roszczeń wygląda dobrze - ustawa nie jest martwym prawem" - uznał ekspert.
Odnosząc się do tezy o długotrwałości polskich postępowań z pozwów zbiorowych dr Niedużak wskazał na szacunki procesów amerykańskich.
"Przeciętny proces +class action+ trwa normalnie dwa-trzy lata (to szacunki kancelarii Shepherd, Finkelman, Miller & Shah). Według raportu dotyczącego pozwów klasowych toczących się w Kalifornii w latach 2000-06 średni okres trwania takiego sporu wyniósł tam ok. 16 miesięcy (jak wskazuje raport z 2009 r. dla Judicial Council of California, który uwzględniał wszystkie tego typu sprawy z tego stanu). Na tym tle praktyka Polska nie szokuje długością postępowań" - uznał.
W jego opinii istotna różnica dotyczy nie czasu trwania procesu, ale tego, ile spraw jest załatwianych polubownie w Polsce, a ile w USA. Jak podkreślił, za Atlantykiem ponad 90 proc. spraw cywilnych kończy się ugodą i dlatego trwają one krócej.
"Wysoki odsetek ugód przypisuje się z reguły chęci uniknięcia wysokich kosztów postępowania sądowego oraz zmuszenia stron do wymiany informacji przed rozprawą" - dodał.
Dr Niedużak ubolewał, że polskie prawo nie zawiera skutecznego mechanizmu, który skłaniałby strony do polubownego rozwiązywania spraw grupowych. "Być może nad tym trzeba pomyśleć" - dodał.
Debata ma charakter zamknięty. Jej przebieg można śledzić on-line na stronie www.pap.pl. (PAP)
wkt/ pad/ mhr/