Przed Sądem Okręgowym w Opolu rozpoczął się w środę proces w sprawie milionowych wyłudzeń i spowodowania szkód w majątku fabryki dywanów w Kietrzu (Opolskie). Na ławie oskarżonych zasiadło łącznie dziewięć osób. Miały one wyłudzić ok. ośmiu milionów zł kredytów, a ze swoich firm wyprowadzić ok. siedmiu milionów zł.
Sprawa dotyczy firm, które kupiły majątek upadłej fabryki dywanów w Kietrzu. Dywany z Zakładów Tkanin Dekoracyjnych "Welur" w Kietrzu były kiedyś znane na całym świecie. Spółki, które przejęły majątek upadłej fabryki, miały rzekomo prowadzić dalej produkcję i sprzedaż dywanów. W praktyce nic takiego nie miało miejsca, a według ustaleń prokuratury prawdziwym ich celem było wyłudzanie z banku kredytów, które później sprzeniewierzano.
Aby fikcyjnie podwyższyć wartość spółek i wziąć korzystne kredyty, zawyżano wartość ich majątku. Działo się tak m.in. dzięki nieprawdziwym opiniom biegłego rzeczoznawcy. Prowadzono także pozorowaną sprzedaż towaru pomiędzy spółkami. Chodziło o stworzenie pozorów, że spółki prowadzą działalność, są wiarygodne i mogą zaciągać kredyty.
Kolejnym sposobem fikcyjnego podwyższania wartości spółek były wielokrotne transakcje kupna - sprzedaży maszyn do produkcji dywanów prowadzone pomiędzy należącymi do oskarżonych firmami. W ten sposób maszyny - w ciągu kilku miesięcy wielokrotnie sprzedane i kupione - kilkunastokrotnie "podwyższały" swoją wartość.
Według wiedzy prokuratury na potrzeby komisji weryfikujących zdolność kredytową producenta dywanów organizowano nawet swoiste "teatrzyki". Komisje oprowadzano po hali produkcyjnej, gdzie pracownicy udawali, że praca przy produkcji dywanów idzie pełną parą. Dodatkowo dobry stan spółek miały potwierdzać fikcyjne dokumenty sprzedaży nieistniejących dywanów.
Akta sprawy są b. obszerne. W toku śledztwa analizie poddano ponad 30 tys. zabezpieczonych dokumentów i przesłuchano ponad 100 świadków. Sprawę badali biegli z zakresu bankowości i finansów spółek. Korzystano także m.in. z pomocy prawnej prokuratury cypryjskiej - część wyprowadzonych pieniędzy trafiła do firmy zarejestrowanej na Cyprze. Głównym oskarżonym grożą kary do 10 lat więzienia. (PAP)
jsz/ itm/ dym/