Sąd Najwyższy Federacji Rosyjskiej we wtorek utrzymał w mocy wyrok sądu obwodowego w Niżnim Nowogrodzie (380 km na południowy wschód od Moskwy) nakazujący zamknięcie tamtejszego Towarzystwa Przyjaźni Rosyjsko-Czeczeńskiej.
O uchylenie wydanego w październiku wyroku jako bezprawnego i bezpodstawnego wnioskował szef tej organizacji pozarządowej Stanisław Dmitrijewski, niezależny dziennikarz specjalizujący się w problematyce czeczeńskiej i redaktor naczelny ukazującej się w Niżnim Nowogrodzie gazety "Prawozaszczita".
Zamknięcia Towarzystwa Przyjaźni Rosyjsko-Czeczeńskiej - nieformalnej agencji prasowej, regularnie informującej o wydarzeniach w Czeczenii - domagała się prokuratura obwodowa, która oskarżyła je o łamanie ustawy o organizacjach społecznych, wymagającej zwalniania z kierowniczych funkcji osób skazanych prawomocnymi wyrokami sądów.
W lutym 2006 roku Dmitrijewski został skazany przez sąd rejonowy w Niżnim Nowogrodzie na dwa lata łagru w zawieszeniu za publikację wezwań czeczeńskich przywódców Asłana Maschadowa i Achmeda Zakajewa do zakończenia wojny na Północnym Kaukazie. Sąd uznał go za winnego wzniecania nienawiści na tle narodowościowym, rasowym i religijnym. W kwietniu niżnienowogrodzki sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji.
Prokuratura zarzuciła także Towarzystwu uchylanie się od płacenia podatków, zorganizowanie nielegalnej pikiety przed inspektoratem federalnej służby podatkowej w Niżnim Nowogrodzie i bezprawne używanie słowa "Rosja" w nazwie organizacji.
Obrończyni Dmitrijewskiego Anna Stawicka zapowiedziała już zaskarżenie wtorkowego werdyktu rosyjskiego Sądu Najwyższego do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Wcześniej sam dziennikarz złożył tam skargę na Rosję za naruszenie jego praw w związku z lutowym wyrokiem sądu rejonowego w Niżnim Nowogrodzie.
Dmitrijewski i Stawicka uważają, że orzeczenia sądów w sprawie Towarzystwa Przyjaźni Rosyjsko-Czeczeńskiej są przykładami brutalnego łamania konstytucyjnych praw do swobodnego zrzeszania się i wyrażania opinii.
Dmitrijewski jest pierwszym dziennikarzem w poradzieckiej Rosji skazanym na karę pozbawienia wolności za opublikowanie artykułu w legalnie ukazującej się gazecie. Obrońcy praw człowieka w Rosji uznali zarzuty wobec dziennikarza za umotywowane politycznie i zmierzające do likwidacji wolności słowa w Rosji, a sam wyrok - za bezprawny i niesprawiedliwy.
Dmitrijewski argumentuje, że teksty przywódców czeczeńskich, za których opublikowanie został skazany, nie zawierają negatywnych sformułowań, poniżających ludzką godność i siejących nienawiść, lecz jedynie negatywną charakterystykę reżimu Władimira Putina i jego polityki na Północnym Kaukazie.
Maschadow apelował do Parlamentu Europejskiego o uznanie wojny w Czeczenii za ludobójstwo i przysłanie na Północny Kaukaz niezależnych obserwatorów. Natomiast Zakajew wzywał obywateli Rosji, aby w wyborach prezydenckich nie głosowali na Putina.
Ludmiła Aleksiejewa, przywódczyni najstarszej w Rosji organizacji broniącej praw człowieka - Moskiewskiej Grupy Helsińskiej, oświadczyła we wtorek, że kategorycznie nie zgadza się z orzeczeniem Sądu Najwyższego.
"Nikt spośród obrońców praw człowieka nie uważa tej organizacji za ekstremistyczną. Wszystkie oskarżenia pod jej adresem są zmyślone" - podkreśliła Aleksiejewa.
Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ ap/