Przed Sądem Rejonowym w Olsztynie rozpoczął się w czwartek proces byłej prezes Warmińsko-Mazurskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Doroty G., która jest oskarżona o wypłacenie niezgodnie z prawem 118 tys. zł za rzekome usługi doradcze.
Na ławie oskarżonych zasiada także Robert J., który według prokuratury miał świadczyć usługi doradcze na rzecz strefy w latach 2004-2005.
B. prezes nie przyznała się do winy. Przed sądem powiedziała, że usługi doradcze, jakie wykonywał Robert J. na rzecz specjalnej strefy ekonomicznej, były cenne i dotyczyły pomysłów na promocję strefy i zwiększenie jej konkurencyjności, a także oferty dla inwestorów oraz planów biznesowych.
Dorota G. podkreśliła, że kiedy obejmowała stanowisko prezesa strefy, sytuacja finansowa spółki była fatalna, groziła jej utrata płynności finansowej i upadłość. "Na koncie było 1449 zł, a koszty pracownicze były wysokie. Było 5 stanowisk dyrektorskich i 19 pracowników" - podkreśliła.
Dodała, że zredukowała zatrudnienie do 6,5 etatu, a gdy odchodziła ze spółki, to na koncie była kwota 4,5 mln zł. W jej opinii na skutek dobrego zarządzania wzrosła rola strefy jako partnera dla samorządów i biznesu.
Podkreśliła, że usługi doradcze, które zamawiała, nie mogły być wykonane choćby przez pracowników, ponieważ nie byli oni kreatywni, ich rola sprowadzała się do wykonywania poleceń.
Pytana przez sąd, gdzie są dokumenty poświadczające wykonanie opinii i opracowań przez Roberta J., odpowiedziała, że tuż przed jej odwołaniem zostały zniszczone przez jej pracownika.
"Odbyło się to pod moją nieobecność, gdy byłam na spotkaniu poza biurem"- powiedziała G.
Na kolejnej rozprawie 15 października sąd przesłucha Roberta J. oraz świadków.
Dorota G. jest obecnie dyrektorem wydziału komunikacji urzędu miasta w Olsztynie. (PAP)
ali/ itm/ jra/