Rumunia i Mołdawia podpisały w poniedziałek w Bukareszcie, po latach dyskusji, traktat graniczny. Podpisanie traktatu z zadowoleniem przyjął przebywający w Rumunii przewodniczący KE Jose Manuel Barroso.
"Tym sposobem ograniczamy obsesyjne oskarżenia pewnych mołdawskich kręgów wobec Rumunii o irredentyzm" - powiedział rumuński minister spraw zagranicznych Teodor Baconschi podczas wspólnej konferencji prasowej z premierem Mołdawii Vladem Filatem.
"Sfinalizowaliśmy negocjacje rozpoczęte w 2003 roku" - cieszył się Filat, podkreślając, że Mołdawia znajdzie się u granic obszaru Schengen, gdy Rumunia zostanie do niego kiedyś przyjęta.
Traktat ma charakter techniczny i reguluje zasady infrastruktury granicznej, działalności prowadzonej przy granicy oraz inne techniczne kwestie. Kiszyniów domagał się podpisania dokumentu politycznego o szerszym zakresie, jednak rumuński prezydent Traian Basescu wielokrotnie powtarzał, że Bukareszt "nigdy" nie podpisze traktatu uznającego aneksję rumuńskiej Mołdawii przez dawny Związek Radziecki, co zostało zawarte w pakcie Ribbentrop-Mołotow z 1939 roku.
Odmowa ta spotkała się z krytyką rządzących Mołdawią komunistów w latach 2000-2009, którzy oskarżali Rumunię o "roszczenia terytorialne" wobec Kiszyniowa.
"Jesteśmy gotowi do działań dyplomatycznych, aby wytoczyć przeciwko komunistom ciężkie działa w wyścigu wyborczym" - powiedział ostatnio prezydent Basescu, podkreślając, że Bukareszt będzie w dalszym ciągu popierać prozachodni Sojusz na rzecz Integracji Europejskiej, rządzący Mołdawią od przedterminowych wyborów parlamentarnych w lipcu ubiegłego roku.
Kolejne przedterminowe wybory parlamentarne w Mołdawii odbędą się 28 listopada. Będzie to już trzecia od kwietnia 2009 roku elekcja najwyższego organu przedstawicielskiego w Mołdawii. (PAP)
jo/ ro/
7659747