Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Sawicka i Wądołowski prawomocnie uniewinnieni

0
Podziel się:

Wobec nielegalnych działań CBA b. posłanka PO Beata Sawicka i burmistrz
Helu Mirosław Wądołowski są prawomocnie uniewinnieni z zarzutów korupcji. Sąd Apelacyjny w
Warszawie uznał, że państwo prawa wyklucza testowanie uczciwości obywateli; to cecha państwa
totalitarnego.

Wobec nielegalnych działań CBA b. posłanka PO Beata Sawicka i burmistrz Helu Mirosław Wądołowski są prawomocnie uniewinnieni z zarzutów korupcji. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że państwo prawa wyklucza testowanie uczciwości obywateli; to cecha państwa totalitarnego.

SA uwzględnił apelację obrony od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie. W maju 2012 r. skazał on Sawicką na trzy lata więzienia, a Wądołowskiego - na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Prokurator nie wyklucza kasacji do Sądu Najwyższego. I oskarżeni, i ich obrońcy, którzy od początku kwestionowali legalność działań CBA, są usatysfakcjonowani wyrokiem.

Według SA ustalenia SO były prawidłowe, a ówczesna posłanka zażądała i przyjęła 100 tys. zł korzyści majątkowej od udających biznesmenów agentów CBA. Zarazem sędzia dodał, że poniosłaby ona odpowiedzialność karną, gdyby nie stwierdzona przez sąd nielegalność działań CBA. "Wyrok uwalnia oskarżoną Sawicką jedynie od odpowiedzialności karnej, w żadnej jednak mierze nie uchyla moralnej i etycznej odpowiedzialności obciążającej oskarżoną za przestępne zachowania" - oświadczył przewodniczący trzyosobowego składu orzekającego sędzia SA Paweł Rysiński.

"SA uniewinnił oskarżonych z powodu rażących uchybień popełnionych przez CBA w toku prowadzenia wobec obojga oskarżonych czynności operacyjnych. Czynności te podjęto nielegalnie, bo bez istnienia ku temu ustawowych przesłanek prawnych, a następnie wykonywano bez dochowania ustawowych reguł ich dopuszczalności, co dyskwalifikuje zgromadzone materiały operacyjne jako uzyskane bezprawnie, a wiec nielegalnie; tym samym jako nie mogące stanowić dowodu winy w rzetelnym procesie sądowym" - dodał sędzia.

SA podkreślił, że generalnie działania operacyjne tajnych służb jaskrawo naruszają prawa człowieka, gwarantowane przez konstytucję. Dlatego warunkiem uznania materiałów zdobytych dzięki podsłuchowi, podglądowi czy prowokacji za podstawę skazania kogokolwiek jest skrupulatne dochowanie przez daną służbę ustawowych wymogów oraz potem - rygorystyczną kontrolę tych działań przez prokuraturę i sąd.

Według SA zapobiega to pokusie nadużywania uprawnień tajnych służb. SA podkreślił, że badając daną sprawę, sąd winien zbadać czy materiały operacyjne zgromadzono zgodnie z wymogami. "Te, które uzyskano z przekroczeniem ustawowego upoważnienia, muszą być uznane za zdobyte bezprawnie" - dodał sędzia. SA uznał, że jeśli nie ma innych dowodów winy, to sprawę trzeba umorzyć jeszcze przed rozprawą, a jeśli uchybienia ujawnią się dopiero na rozprawie, to podsądnych należy uniewinnić.

W tej sprawie powyższe rygory nie zostały dochowane - ocenił SA. Dlatego uznał działania operacyjne agentów przeciw obojgu oskarżonym na każdym etapie operacji CBA za sprzeczne z prawem. "Wykraczały one poza przyznane CBA ustawą uprawnienia bądź też były przeprowadzone z naruszeniem określonych ustawowo rygorów ich dopuszczalności" - powiedział Rysiński. "Stanowi to złamanie konstytucyjnych zasad demokratycznego państwa prawnego i sprawia, że uzyskane przez CBA materiały operacyjne, jako zdobyte nielegalnie, nie mogą stanowić dowodu winy w postępowaniu karnym" - dodał sędzia.

Podkreślił, że SO dostrzegł wprawdzie pewne uchybienia w działaniach CBA, ale "nie ocenił jednak należycie rangi proceduralnej tych rażąco sprzecznych z ustawą o CBA działań, które w całości dyskwalifikują materiały operacyjne".

Sędzia wyjaśnił, że po stronie Sawickiej nie zaistniały żadne przesłanki prawne i faktyczne, uprawniające CBA do jej inwigilacji przez tajnego agenta przed 16 czerwca 2007 r., co sprawia, że działania przed tą datą były bezprawne, a na takiej podstawie nikt nie może ponieść odpowiedzialności. Agent CBA (obecnie poseł PiS Tomasz Kaczmarek) od 8 lutego 2007 r. był na kursie rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa, na którym była także Sawicka - i od wtedy "stosował wobec niej tajne techniki operacyjne", zaś Sawicka dopiero 16 czerwca 2007 r. wyraziła korupcyjne oczekiwanie.

Sąd ujawnił, że zeznając jako świadek w SO, b. szef CBA Mariusz Kamiński zaprzeczył, by Kaczmarek prowadził wobec Sawickiej przed 16 czerwca działania operacyjne i że nie była ona przed tą datą inwigilowana. Tymczasem - jak mówił sędzia - od lutego do czerwca 2007 r. Kaczmarek, formalnie realizując inne zadanie, podjął inwigilację Sawickiej. W jej ramach sporządził 7 notatek oraz 9 nagrań rozmów z Sawicką, które przekazał przełożonym, a ci wydali "dalsze dyspozycje operacyjne".

Rodzi się pytanie, czy CBA miało powody inwigilować ją wcześniej i czy CBA ma prawo inwigilować dowolnie wybraną osobę, choć nie ma podejrzeń, ani nawet domysłu, że popełni ona przestępstwo w przyszłości - mówił Rysiński. Odpowiadając na to, przypomniał, iż warunkiem inwigilacji jest uprzednio uzyskana wiarygodna informacja, rodząca uzasadnione podejrzenie, że ktoś popełnia przestępstwo lub jest do tego skłonny.

Sędzia oświadczył, że konstytucyjna zasada demokratycznego państwa prawnego zakazuje inwigilowania obywateli, aby zdobywać przeciwko nim dowody przestępstwa. "Demokratyczne państwo ze swej istoty wyklucza bowiem testowanie uczciwości obywateli czy dokonywanie wyrywkowej, na chybił trafił, kontroli tej uczciwości, przy użyciu w tym celu tajnych i podstępnych metod. Postępowanie takie jest cechą i praktyką państwa totalitarnego" - podkreślił sędzia.

"Władza nie może na podstawie niezgodnej z prawem gromadzić dowodów, by potem wszczynać przeciw obywatelom postępowania karne. To dowody skażone pierwotnie" - podsumował sędzia.

Zwrócił uwagę, że Kamiński nie wydał wymaganego przez ustawę odrębnego zarządzenia o wszczęciu operacji kontrolowanego wręczenia łapówki Sawickiej, co "czyni przeprowadzoną operację nielegalną". Sędzia oświadczył, że w państwie prawa prowokacja policyjna dokonana bez dochowania podstawowych wymogów ustawy jest nielegalna i nie może wywołać skutków prawnych.

Odnosząc się do sprawy Wądołowskiego, Rysiński wskazał, że w tej części CBA nie miało nawet "wiarygodnej informacji" o jego możliwym przestępstwie, czyli żądaniu łapówki przez burmistrza. Jest to warunkiem kontrolowanego wręczenia łapówki, co jest "drastyczną prowokacją, nie podlegającą kontroli sądowej". Sąd ustalił, że taką informację "agentowi Tomkowi" przekazała Sawicka po ich wspólnym spotkaniu z Wądołowskim - rzekomo burmistrz miał jej to powiedzieć, gdy udający biznesmena agent na chwilę się od nich oddalił, choć jej nie ponowił, a propozycje agentów zbywał.

"CBA nie sprawdziło tej wiadomości, a mimo to ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński podpisał zarządzenie o wszczęciu operacji kontrolowanego wręczenia łapówki burmistrzowi" - podkreślał sąd. Według Rysińskiego dlatego decyzja Kamińskiego - który założył wiarygodność Sawickiej - była "rażącym uchybieniem" prawu.

Według SA ostatecznym dowodem braku wiarygodnej informacji o przestępstwie jest "nieudolny przebieg przekazania Wądołowskiemu pieniędzy". Sędzia podkreślił, że agent CBA, wobec niechęci i zaskoczenia burmistrza, "nie tyle wręczył mu teczkę z pieniędzmi, ale po prostu pozostawił teczkę przy stoliku i wyszedł, a oskarżony został zatrzymany". Sędzia przypomniał, że taki przebieg akcji już SO uznał za sprzeczny z ustawą.

Sawicka po wyroku mówiła, że jest szczęśliwa, bo zawsze wiedziała, iż jest niewinna, a to co się stało, było bezprawną inwigilacją. Nie chciała odpowiedzieć na pytanie, czy teraz zażąda odszkodowania od państwa. Wądołowski powiedział, że jest szczęśliwy. Dodał, że nie oczekuje przeprosin od Kamińskiego. Uchylił się od odpowiedzi, czy wystąpi o odszkodowanie.

"Wyrok jest wspaniały i jest lekcją demokracji i praworządności" - powiedział obrońca Sawickiej mec. Mikołaj Pietrzak. Jego zdaniem uzasadnienie SA powinno być obowiązkowe przy szkoleniu oficerów służb i prokuratorów. "Pani Sawickiej stała się ogromna krzywda () należy się jej odszkodowanie i przeprosiny" - dodał.

Prok. Rafał Maćkowiak oświadczył, że będzie analizować, czy istnieją podstawy do wystąpienia o kasację. Zwrócił uwagę, że SO dokonał zupełnie innych ocen niż SA.

CBA zatrzymało Sawicką, ówczesną posłankę PO, w październiku 2007 r., gdy przyjmowała od udającego biznesmena agenta CBA 50 tys. zł. Zatrzymano też Wądołowskiego, któremu zarzucono, że za łapówkę obiecał dokonać zmian w planie zagospodarowania przestrzennego Helu. Szczegóły nagłośnił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami parlamentarnymi. Wywołało to wątpliwości PO i części mediów co do domniemanego politycznego tła operacji CBA wobec Sawickiej (usuniętej wtedy z PO).

Ona sama prosiła w emocjonalnym wystąpieniu szefa CBA, by jej "nie linczował publicznie". Twierdziła, że padła ofiarą prowokacji agenta Tomka. Zeznawała, że prowokował on ją do zachowań, które dziś kwalifikowane są jako korupcyjne. Opowiadała, jak agent zbliżył się do niej emocjonalnie, słuchał o małżeńskim kryzysie, całował w tańcu, słał bukiety róż owinięte perłami. Uznała, że oficerowie CBA przekroczyli uprawnienia, podejmując wobec niej inwigilację i że namawiali ją do przestępstwa. Kamiński temu zaprzeczał, a prokuratura umorzyła śledztwo z doniesienia obrony Sawickiej wobec CBA.

Zdaniem adwokatów operacja CBA była nielegalna, bo CBA nie miało wiarygodnej informacji o przestępstwie Sawickiej, bez czego nie powinno było wszczynać operacji przeciw niej. Obrona wskazywała też na nieczytelność podsłuchów w istotnych momentach nagranych przez CBA rozmów agentów z Sawicką. W SA obrona wnosiła o jej uniewinnienie; o ponowny proces lub też o zawieszenie kary. Prokuratura chciała utrzymania wyroku, m.in. przy obniżeniu wysokości grzywny wobec Sawickiej - z 40 tys. zł do 36 tys. Według prokuratury SO nałożył na nią wyższą grzywnę niż mógł.(PAP)

sta/ pz/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)