Nowe regulaminy, wyższe wymagania, większy nacisk na szkolenie - to zmiany wprowadzone w lotnictwie po katastrofie Tu-154M pod Smoleńskiem - powiedział w piątek PAP rzecznik Sił Powietrznych ppłk Robert Kupracz.
Jedną ze zmian wprowadzonych w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego jest podniesienie stopni wojskowych przypisanych stanowiskom - powiedział. Na przykład pierwszy pilot Tu-154M musi mieć stopień majora (wcześniej kapitana), pierwszy pilot Jaka-40 musi być kapitanem (wcześniej porucznikiem).
W całych siłach zbrojnych opracowano nowy regulamin lotów, nową instrukcję organizacji lotów, zmieniono też dokumenty dotyczące szkolenia.
Jak powiedział Kupracz, nowością jest metodyka zarządzania ryzykiem. "Przed każdym lotem pilot musi wypełnić kartę szacowania ryzyka, zastanowić się, jak bezpiecznie wykonać zadanie" - wyjaśnił.
Przypomniał, że pod koniec ubiegłego roku wprowadzono nowy program szkolenia na Tu-154, przewidujący obligatoryjne szkolenie na symulatorze. Taki sam wymóg dotyczy także innych samolotów i śmigłowców. "Jeżeli nie mamy symulatora w Polsce, korzystamy z niego za granicą" - podkreślił rzecznik.
"Opracowano standardowe procedury rozgraniczające obowiązki pierwszego pilota, drugiego pilota, nawigatora i technika pokładowego. Każdy wie, jak szacować ryzyko, co robić w każdej chwili lotu" - powiedział Kupracz.
W szkoleniu wojskowych pilotów uczestniczą ci, którzy odeszli do lotnictwa cywilnego. "Współpracujemy z pilotami cywilnymi, którzy kiedyś latali w wojsku. Razem opracowujemy dokumenty, prowadzimy szkolenia" - dodał.
"Nie czekaliśmy z założonymi rękami na raporty komisji, wykorzystując doświadczenia pracowaliśmy nad udoskonaleniem dokumentów" - zapewnił Kupracz. Podkreślił, że lotnicze regulaminy podlegają ciągłym zmianom, związanym ze zmianami w prawie i w technice.
W katastrofie Tu-154M pod Smoleńskiem 10 kwietnia ubiegłego roku zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński. Opublikowany w środę raport Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego Federacji Rosyjskiej za główne przyczyny katastrofy uznał błędy załogi i złe przygotowanie lotu związane m.in. z niedostatkami w szkoleniu.
Okoliczności wypadku badają także polska komisja kierowana przez ministra Jerzego Millera i prokuratura.
Jakub Borowski (PAP)
brw/ abr/ ura/