Dwugodzinny strajk ostrzegawczy przeprowadziła w poniedziałek w Szpitalu Powiatowym w Zawierciu (Śląskie) działający tam NSZZ "Solidarność". Związek domaga się podwyżek dla całej załogi średnio o 800 zł.
Dyrekcja szpitala deklaruje otwartość na dialog i planuje podwyżki, ale niewielkie, bo już teraz 80 proc. budżetu szpitala pochłaniają płace.
Od łóżek na dwie godziny odeszły pielęgniarki, zrzeszone w "S", ale w szpitalnej świetlicy spotkali się też przedstawiciele innych grup zawodowych, m.in. technicy i lekarze.
"W szpitalu brakuje windy i ochrony gotowej na każde wezwanie pielęgniarek. Koleżanki muszą nieraz radzić sobie same z pijanymi pacjentami lub odwiedzającymi, przenoszą ciężary przekraczające dopuszczalne normy, tymczasem za tę ciężką pracę, również w weekendy i święta, dostają na rękę ok. 1200 zł, podobnie jak technicy. Tak dalej być nie może" - powiedziała PAP wiceprzewodnicząca "S" w szpitalu Małgorzata Benc.
Dlatego związek domaga się poprawy warunków pracy i podwyżki dla wszystkich pracowników średnio 800 zł do podstawy wynagrodzenia.
Dyrektor ds. lecznictwa zawierciańskiego szpitala Czesław Kawecki jest - jak mówi - zniesmaczony poniedziałkowym protestem, choć podkreśla, że rozumie protestujących i przyznaje, że powinni więcej zarabiać. "To chyba tylko wynik niepowodzenia ostatnich rozmów z udziałem starosty, bo my jesteśmy cały czas otwarci na dialog" - zapewnia.
Jak poinformował, pracownicy już dostali w ciągu ostatniego roku podwyżki od kilkunastu do 20 procent. W tym roku dyrekcja również planuje podwyżki, ale do kwietnia ma na ten cel w sumie 400 tys. zł. Zatrudnienie w szpitalu to ok. 630 etatów.
Podwyżki wywalczyły natomiast pielęgniarki w Zakładzie Opieki Zdrowotnej w Blachowni w powiecie częstochowskim. Dostały 410 zł brutto. Dyrekcja zdecydowała się na podwyżki, bo pielęgniarki groziły bezterminowym strajkiem. "Gdyby doszedł do skutku, szpital by się nie utrzymał" - powiedziała rzeczniczka starostwa powiatowego w Częstochowie Grażyna Folaron.
Placówka z Blachowni jest jednym z pięciu szpitali w regionie częstochowskim, które wciąż nie podpisały kontraktów na pierwsze miesiące tego roku, stojąc na stanowisku, że proponowane przez NFZ stawki za leczenie i tak doprowadzą placówki do upadłości. Po interwencji prezesa NFZ dyrektorzy zdecydowali się jedynie podpisać kontrakty na styczeń i czekają na dalsze negocjacje ze śląskim oddziałem NFZ.
W poniedziałek rozpoczęła się też kolejna runda rozmów płacowych w częstochowskim pogotowiu. Pracownicy z niezadowoleniem przyjęli wyliczenia płacowe przedstawione przez dyrekcję, które są - ich zdaniem - sprzeczne z ubiegłotygodniowymi ustaleniami. W razie kolejnego fiaska rozmów rozważają urlopy na żądanie, planują też we wtorek pikietę na przejściu dla pieszych w Częstochowie.
Zarówno przewodnicząca śląskiego regionu Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych Iwona Borchulska, jak i szef śląskich struktur Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Maciej Niwiński informują, że w wielu śląskich placówkach ich związki wciąż prowadzą z dyrektorami rozmowy płacowe, porozumienia - czasem na bardzo krótki czas - zawarto natomiast w nielicznych. (PAP)
lun/ bno/