Lekarze ze Szpitala Dziecięcego w Toruniu zawiesili trwającą od miesiąca akcję protestacyjną i we wtorek powrócili do normalnej pracy. Działania protestacyjne wznowią, jeśli od 1 października nie otrzymają podwyżek wynagrodzeń.
Protest w sprawie podwyżek płac rozpoczął się 30 maja i początkowo polegał na niewydawaniu pacjentom niektórych dokumentów związanych z pobytem w lecznicy oraz skrupulatnym stosowaniu się do wszystkich formalnych wymogów, co spowodowało spowolnienie pracy placówki. Po kilkunastu dniach lekarze zaczęli w niektóre dni powszednie pracować w ograniczonym zakresie, tak jak na ostrym dyżurze.
Porozumienie osiągnięto w poniedziałek wieczorem, po kilkugodzinnych negocjacjach z udziałem marszałka województwa Waldemara Achramowicza. Zarówno dyrekcja, jak i komitet strajkowy, nie chcą podawać szczegółów zawartej umowy.
"Mamy dostać podwyżki pensji, ale nie od razu, tylko dopiero od 1 października. Zgodnie z zawartym porozumieniem, otrzymamy je niezależnie od tego, czy rząd da na ten cel jakieś pieniądze, czy też nie" - powiedział we wtorek szef komitetu strajkowego dr Grzegorz Postek.
Protest jest zawieszony we wszystkich formach do 1 października, czyli do momentu, kiedy miałaby obowiązywać nowa ustawa, zwiększająca środki finansowania stawek NFZ.
Szpital Dziecięcy w Toruniu był jedynym w mieście, w którym doszło do eskalacji protestu. W czterech innych placówkach tego typu związki zawodowe ograniczyły się do wszczęcia procedury sporu zbiorowego. (PAP)
olz/ bno/