Papież Benedykt XVI rozpoczął w środę pielgrzymkę w USA od wizyty w Białym Domu, gdzie został powitany niezwykle uroczyście przez prezydenta George'a W. Busha i jego małżonkę Laurę.
Benedykta XVI, który w środę kończy 81 lat, powitała odśpiewaniem "Ojcze Nasz" amerykańska śpiewaczka sopranowa Kathleen Battle, po czym artyleria oddała 21 salw.
"W naszym narodzie - powiedział prezydent George W. Bush, witając papieża przed Białym Domem - współistnieją wiara i rozum". Podkreślił przy tym wysiłki podejmowane przez USA dla zwalczania chorób, poprawy losu ubogich i szerzenia pokoju "w miejscach, gdzie panuje mrok, tyrania i beznadzieja".
Podziękował też papieżowi, że wobec zagrożenia ze strony międzynarodowego terroryzmu "głosi przesłanie, że Bóg jest miłością".
Benedykt XVI wyraził Stanom Zjednoczonym uznanie za to, że "zawsze okazywały wspaniałomyślność, wychodząc naprzeciw najpilniejszym ludzkim potrzebom, promując rozwój i niosąc ulgę ofiarom katastrof naturalnych".
Papież wezwał w swym przemówieniu Stany Zjednoczone do "kontynuowania cierpliwych wysiłków w ramach dyplomacji międzynarodowej w celu rozwiązywania konfliktów". Nie wspomniał jednak bezpośrednio - jak podkreślają agencje - o wojnie w Iraku, wobec której Watykan pozostaje w opozycji, podobnie jak za pontyfikatu Jana Pawła II.
Na niezwykle uroczystą ceremonię powitania papieża zaproszono niemal bezprecedensową liczbę gości - 9.000 osób.(PAP)