Przewodniczący Kolegium Połączonych Sztabów admirał Mike Mullen ostrzegł amerykańskich wojskowych, żeby trzymali się z dala od polityki w roku wyborów prezydenckich, kiedy istotną rolę w kampanii wyborczej pełni w dodatku wojna w Iraku i Afganistanie.
"Armia amerykańska musi pozostać apolityczna zawsze i w każdy sposób. Musi ona być neutralnym instrumentem państwa, niezależnie od tego, jaka partia sprawuje władzę" - napisał admirał w liście otwartym opublikowanym w wojskowym czasopiśmie "Joint Force Quarterly", czytanym przez korpus oficerski.
Jak pisze poniedziałkowy "New York Times", starsi oficerowie nie pamiętają, by kiedykolwiek publikowano podobny artykuł przypominający wojsku, że ma się nie mieszać do polityki. W historii USA nie było wojskowych zamachów stanu i rządów dyktatur wojskowych.
Jednak w czasie wojny w Iraku wielu emerytowanych wyższych oficerów przyłączyło się do głosów krytykujących administrację prezydenta George'a Busha za inwazję i sposób prowadzenia wojny.
Wielu emerytowanych generałów żądało też zdymisjonowania szefa Pentagonu Donalda Rumsfelda, zwolnionego ostatecznie ze stanowiska w listopadzie 2006 r., po przegranych przez Republikanów wyborach do Kongresu.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mc/ gma/
