Jakiej polityki wobec mediów potrzebują instytucje państwa, by przeciwdziałać terroryzmowi, który sam umiejętnie wykorzystuje media - zastanawiali się we wtorek uczestnicy konferencji zorganizowanej przez BBN i Collegium Civitas.
Paweł Wojtunik z CBŚ przytoczył opinie politologów, że terroryzm jest w istocie działaniem medialnym i jest skierowany do tych, "którzy patrzą, nie do ofiar". Michał Nowak z ABW podkreślił, że w przypadku terroryzmu zasada prezentowania stanowiska obu stron jest tym samym, czym we Włoszech byłoby dopuszczenie do głosu zarówno policji, jak i mafii.
Według prof. Jadwigi Koralewicz z Collegium Civitas, najlepszym sposobem, by media nie stawały się narzędziem terrorystów, jest odpowiedzialność dziennikarzy i kierowanie się dobrem ludzi, a nie pogonią za sensacją.
Jednak zdaniem autora "Encykopedii terroryzmu" dr. Krzysztofa Karolczaka nie można na to liczyć, ponieważ mediom zależy, by przyciągać czytelników i widzów. Według niego przykładem dobrego rozwiązania są procedury stosowane w Wielkiej Brytanii, gdzie w 1980 r. poproszono media, by nie przekazywały bezpośrednio przygotowań do szturmu na ambasadę Iranu opanowaną przez terrorystów, także po to, by nie spalić akcji brytyjskiego komanda uwalniającego zakładników.
"Prawo do informacji jest rzeczą oczywistą, jednocześnie konieczność zapewnienia bezpieczeństwa wydaje się równie oczywista" - powiedział szef BBN Władysław Stasiak. Dodał, że administracja państwowa najpierw powinna sama opracować procedury informowania w sytuacjach kryzysowych, musi też rozmawiać z przedstawicielami mediów i przekonywać do swojego stanowiska, choć - zaznaczył - "jednego dobrego rozwiązania pewnie nie ma".
Konferencję "Polityka medialna instytucji państwowych w obszarze zagrożeń terrorystycznych" była drugą edycją międzynarodowej konferencji z cyklu "Przeciwdziałanie terroryzmowi". (PAP)
brw/ itm/ jbr/
