"Mandela wyzwolił nas, możemy go wspominać tylko z radością" - mówiła jedna z kobiet układających kwiaty przed domem zmarłego. Wokół domu ludzie czczą pamięć Nelsona Mandeli tak, jak żegna się w tej części Afryki ukochanych zmarłych: tańcami, śpiewem, muzyką.
Skrzyżowanie ulic 4 i 12 w Houghton - dzielnicy Johannesburga, gdzie znajduje się dom byłego prezydenta RPA, w którym zmarł on w czwartek w wieku 95 lat - jest jedną wielką kolorową wyspą: wszędzie naręcza kwiatów, świece, czarni i biali tańczący razem w rytm bębenków.
Zamiast łez - uśmiechy i okrzyki na część ich "ukochanego Madiby", jak czarni mieszkańcy Republiki Południowej Afryki nazywają swego bohatera.
Przed domem zmarłego prezydenta żegnają go ludzie wszystkich ras i religii: chrześcijanie, muzułmanie, szintoiści, hinduiści, wyznawcy afrykańskich religii animistycznych. W tym tłumie uwija się tłum dziennikarzy.
Mandela spogląda na mieszkańców Johannesburga z fasad niemal wszystkich domów. Plakaty z jego uśmiechniętą twarzą są naklejane na lataniach, murach i drzewach. Podobizny Madiby zakrywają nawet reklamy na większości olbrzymich billboardów.
Pod wieloma podpis: "Dziękujemy ci Tata". "Tata" w języku Xhosa, jednym z rozpowszechnionych w RPA języków grupy Bantu, znaczy ojciec.
W oficjalnych oświadczeniach i tekstach prasowych po śmierci Mandeli przypomina się jego niezwykle zasługi dla zniesienia dyskryminacji rasowej i następnie jego walki o pojednanie między czarną większością ludności RPA a społecznością białych.
Mandela spędził 27 lat w więzieniu, skazany za walkę z apartheidem, a uwolniony doprowadził do jego zniesienia i pierwszych demokratycznych wyborów w 1994 roku. W ich wyniku został wybrany na prezydenta. Pełnił ten urząd przez jedną kadencje, został laureatem Pokojowej Nagrody Nobla za zasługi jakie położył dla przezwyciężania nienawiści rasowej w RPA.
Obecny prezydent kraju Jacob Zuma, który podczas wtorkowych uroczystości żałobnych w Johannesburgu będzie podejmował ponad 50 szefów państw i rządów z całego świata zapewnia, że partia rządząca Afrykański Kongres Narodowy nie dopuści po śmierci Mandeli do nawrotu napięć rasowych w kraju.
AFP przytacza jednak opinie ekspertów, według których takie niebezpieczeństwo istnieje. Zwłaszcza, że Mandeli, symbolu pojednania, zabrakło w momencie, gdy po załamaniu się w 2009 roku gospodarki RPA dochodzi do wzrostu napięcia i krwawych starć między uczestnikami strajków i demonstracji, a policją. (PAP)
ik/ ap/
15236829 15241252