Wymowa handlu z ostatnich 24 godzin sugeruje, że realizacja zysków (głównie na USD i ropie) bierze górę nad odwagą dla budowania nowych pozycji. Przebudzone strachy o ,,twardy Brexit" dodają szczyptę awersji do ryzyka, dodatkowo mącąc obraz. Brak istotnych danych w najbliższych godzinach przemawia za dominacją wątpliwości, co nigdy nie wychodzi na dobre.
We wtorek główne rynki rozpoczynają normalny handel i tylko Japonia przedłużyła sobie świętowanie.
Dobiega końca okres świątecznego marazmu przeplatanego konsekwencjami niskiej płynności.
Konsolidacja zaczyna dominować na większości rynków, gdyż inwestorzy czują coraz mniej zachęt do aktywnego handlu.
Globalne rynki finansowe podtrzymują schemat konsolidacji i w uśpionej atmosferze zbliżają się do końca roku. Maleje zainteresowanie handlem na rynku walutowym z zaznaczeniem niewielkiej słabości USD. Dryf widać też na rynku akcji i towarowym.
Od startu notowań po weekendzie złoty osłabił się do euro o ok. 1 grosz do 4,4260. Jest to niewielka reakcja w obliczu antyrządowych protestów przed Sejmem, co sugeruje, że rynek dość obojętnie podchodzi do wydarzeń z Polski. Z jednej strony pokazuje to oczyszczoną z emocji interpretację sytuacji, albo aktualne pozycjonowanie inwestorów. Ryzykiem pozostaje reakcja agencji ratingowych.
Na starcie tygodnia rewelacje dotyczące rynku ropy naftowej przyćmiewają pozostałe segmenty rynku finansowego. Więcej państw zgadza się na ograniczenie wydobycia, co podnosi ceny, ale też oczekiwania inflacyjne, więc rentowności amerykańskich obligacji wspierają USD, zanim jeszcze dotarliśmy do posiedzenia FOMC. Dla złotego jest to mieszany zestaw.
Tydzień zaczął się od przewrotnego dyskontowania wyników włoskiego referendum, a skończył roller-coasterem ufundowanym przez włoskiego prezesa ECB Mario Draghiego. W pierwszym przypadku strach miał tylko wielkie oczy i na drugi dzień nikt już nie pamiętał, że było jakieś głosowanie mogące wykoleić strefę euro. W końcu ECB zawsze stoi na straży stabilności, a w czwartek bank dał temu świeży przykład wydłużając program skupu aktywów.
Niezaskakujący wynik włoskiego referendum przyniósł zaskakujące zachowanie rynku walutowego. Nagły atak zmienności przywołuje demony z zeszłego roku, kiedy spodziewane wydarzenia przyniosły niespodziewane rezultaty. Trudny czas dla sprzedających EUR, zagadka dla kupujących USD.
Zgoda na cięcie wydobycia na posiedzeniu OPEC wywindowała ceny ropy WTI w okolice 50 USD za baryłkę. Porozumienie o ograniczeniu produkcji do 32,5 miliona baryłek na dzień (o 1,2 mln baryłek) wchodzi w życie dopiero od stycznia, więc na razie jego skuteczność nie będzie kontestowana. Należy jednak pamiętać, że historycznie limity produkcji były notorycznie przekraczane i tak zapewne będzie i w tym wypadku.
Okresy redukcji ekspozycji w USD mieszają się z szybkim podbieraniem dolara po lepszych poziomach.
Cofnięcie rajdu USD (i rentowności obligacji skarbowych USA) jest kontynuowane po weekendzie przy kilku podejrzanych o bycie impulsem. Wątpliwości o to, czy dolar nie zapędził się za daleko, wiszą nad rynkiem od kilku dni, co tworzy dość toksyczne środowisko dla handlu. Mimo to generalny pozytywny pogląd pozostaje bez zmian w oczekiwaniu na kluczowe dane makro w nadchodzących dniach.
Perspektywa jutrzejszego święta Dziękczynienia kładzie się cieniem na aspiracjach do handlu.
Będę się powtarzał, ale dalej uważam, że zatrzymanie rajdu dolara może być dla niego niebezpieczne. Wyhamowanie ruchu daje czas na rozważania, ile ruch może jeszcze potrwać?
Nic nie może powstrzymać dolara, który zdaje się mieć w ręku same atuty, od fiskalnych (polityka Trumpa) po monetarne (podwyżki Fed). Jeśli dodamy do tego wieczną ekspansje BoJ, Brexit oraz ryzyka polityczne wokół Eurolandu, to może być dopiero początek dłuższego trendu. Choć zapewne nie zabraknie potknięć po drodze, na razie dolar tratuje wszystko.
FBI znów zmienia bieg kampanii prezydenckiej w USA. Śledczy w toku wznowionego przed tygodniem śledztwa w sprawie „maili Clinton” nie znaleźli żadnych nowych śladów mogących stać się podstawą do postawienia zarzutów o charakterze kryminalnym. W rezultacie dynamika wydarzeń znów odwraca się o 180 stopni i maleją szanse na prezydenturę Trumpa, który przez pierwszą część ubiegłego tygodnia był na fali wznoszącej.
Ryzyko polityczne wybuchło i do wyborów nie zostanie okiełznane. Ostatnią odsłonę wyprzedaży dolara zafundowała telewizja FOX. Jej dziennikarze śledczy twierdzą, że dotarli do informacji, w myśl których FBI zakończy sprawę "Fundacji Clinton" (przyjmowanie środków od państw naruszających prawa człowieka i faworyzowanie sponsorów podczas sprawowania urzędu) poprzez wystosowanie aktu oskarżenia.
Znaczna dynamika cen żywności w Australii przełożyła się na wyraźnie wyższy od prognoz odczyt inflacji konsumenckiej i przyśpieszenie wskaźnika z 0,4 do 0,7 proc. kwartał do kwartału. Choć mniej zmienne kategorie cen sugerują słabość czynników płacowo - popytowych, to najnowsze publikacje zamykają do końca roku dyskusję o cięciu stóp przez RBA.
Trzy wydarzenia, które w tym tygodniu mogły zatrząsnąć rynkiem finansowym (PKB Chin, debata prezydencka w USA, ECB), ostatecznie nie przyniosły większych wrażeń. Ponieważ inwestorzy nie dostali nowego impulsu do kupna/sprzedaży ryzyka, wracają do tego, co znają. W tym kontekście dalej nie widać alternatywy dla kupna USD.
Nie wykrystalizowała się na rynku żadna tendencja silnie kształtująca sentyment.
Nowym czynnikiem ryzyka dla dolara jest Fed, który będzie próbował stonować jastrzębie zapędy rynku w temacie oczekiwań ścieżki polityki Fed.
Funt silnie zyskuje pośród nadziei, że brytyjski parlament może zablokować zapędy premier Theresy May do przeprowadzenia “twardego Brexitu”. Na szerszym rynku USD pozostaje mocny na rosnącym przekonaniu, że Fed w grudniu podniesie stopy procentowe, a wcześniej Clinton wygra wybory. W kręgu zainteresowania jest także ropa naftowa i rozmowy producentów w Stambule.
W USA skandal wokół rubasznego języka Trumpa jest ważniejszy niż druga debata z Clinton.
Dolar pozostaje silny w czwartek, gdyż w tygodniu skupionym na danych te z USA zaskakują pozytywnie, choć w innych czołowych gospodarkach także nie wygląda to źle. Czwartek przynosi moment wytchnienia i czekanie na jutrzejszy raport z rynku pracy USA. To może zastopować wzrosty USD/JPY i spadki cen złota, ale posiadacze długich pozycji w jenie i kruszcu są przepełnieni strachem.
Dolar amerykanki pozostaje silny na początku tygodnia z pomocą pokrzepiających danych z przemysłu. Wyłamanie USD/JPY przyciąga uwagę na sesji azjatyckiej, ale poczekajmy z ogłoszeniem końca trendu spadkowego. Poza tym RBA utrzymał politykę bez zmian, utrzymując stabilnego AUD.
Indeksy PMI z Eurolandu są rewizją poprzednich odczytów i nie będą stanowić istotnego impulsu dla euro.
Złoty całkiem dobrze zniósł informację o dymisji ministra finansów w Polsce.