Wprawdzie nigdy nie można było zostać rentierem tylko dzięki trzymaniu pieniędzy na lokatach i kontach oszczędnościowych, ale dwu- czy trzyprocentowe oprocentowanie pozwalało na koniec umowy wyjąć nieco więcej niż się włożyło.
Dziś nawet tak symboliczne oprocentowanie brzmi jak pieśń przeszłości. Klienci aż pięciu banków mogą poczuć się rozczarowani, gdy zorientują się, że najlepsze oprocentowanie ledwo zbliża się do 1 proc. A to i tak niezłe oferty: na przeciętnym bankowym depozycie zarobić można już mniej niż 0,5 proc. rocznie – ustalił HRE Investments, o czym informuje PAP.
I lepiej w najbliższym czasie nie będzie. Już pod koniec maja pisaliśmy, że "jesteśmy o krok od wprowadzenia przez RPP pierwszych w historii ujemnych stóp procentowych.
To oznaczałoby jeszcze niższe raty zaciągniętych w przeszłości kredytów. Teoretycznie mogłoby też skutkować zerowymi odsetkami od lokat, a nawet koniecznością dopłacania do nich."
Autorzy badania dodali jednocześnie, że malejące oprocentowanie depozytów nie spowodowało odpływu pieniędzy z banków. Polacy nie decydują się masowo na trzymanie oszczędności w przysłowiowej skarpecie. Zostawiając pieniądze na rachunku – bieżącym czy oszczędnościowym – mają po prostu świadomość, że zyskują łatwy dostęp do swoich środków i nie oczekują, że na tym zarobią.
Jak zaznaczył Bartosz Turek, analityk z HRE Investments, na rynku znaleźć możemy wciąż oferty dające zarobić 2-3 proc. w skali roku, ale to oferty obwarowane licznymi wyłączeniami. Często najwyższe oprocentowanie dotyczy tylko nowych środków lub naliczane jest przez krótki okres, na przykład trzy miesiące.
Ponadto najwyżej premiowane mogą być najwyższe depozyty, na przykład powyżej 20 tys. zł. Banki mają pełną swobodę w kształtowaniu warunków oprocentowania, a klienci muszą zapoznać się z warunkami, by później nie czuć się oszukanymi.
Jak oszczędzać pieniądze? Lista skutecznych nawyków
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl