O boomie na rynku kredytów hipotecznych pisze portal Biznes.interia.pl, który podaje, że był on tak duży, że BIK musiał zweryfikować swoje wcześniejsze prognozy. A to dlatego, że w pierwszej połowie liczba udzielonych kredytów mieszkaniowych wzrosła o 23 proc. Ich kwota jednocześnie wzrosła aż o 33 proc.
- Nasze prognozy z początku roku zakładały wysokie wzrosty akcji kredytowej dopiero w drugim półroczu, ale zaskoczeniem były wysokie dynamiki sprzedaży kredytów już na wiosnę. Zakładamy, że mimo spodziewanej kolejnej fali pandemii sektor bankowy utrzyma poziom akcji kredytowej z pierwszego półrocza - ocenia Mariusz Cholewa, prezes BIK, cytowany przez portal.
Najszybciej rośnie liczba kredytów udzielanych na kwoty powyżej 500 tys. złotych. BIK niedawno podał, że średnia kwota kredytów hipotecznych wzrosła do 328 tys. złotych.
Skąd takie wzrosty? Mariusz Cholewa skazuje na niskie stopy procentowe, które realnie są ujemne.
W ocenie prezesa BIK taki stan rzeczy powoduje, że oszczędzający uciekają z depozytów. Dlatego też przychylnie spoglądają na inwestycje w nieruchomości. A to dalej będzie napędzać popyt.
Podkreślić też trzeba, że ponad połowa kredytów hipotecznych przypada na kilka największych polskich miast. Sama warszawska aglomeracja odpowiada za 18 proc. całego rynku.