Po blisko pięciu latach mBank udowodnił przed sądem swoją niewinność. UOKiK zarzucał mu stosowanie niezgodnych z prawem zapisów w umowach o Indywidualne Konta Emerytalne, za co bank miał zapłacić blisko 15 mln zł. Kara została anulowana, choć nie wszystkie zarzuty były bezpodstawne.
W grudniu 2012 r. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydał decyzję o nałożeniu na BRE Bank (ówczesna nazwa banku, który później zmienił się w mBank) dokładnie 14 mln 793 tys. 705 zł kary. Na 24 stronach urzędnicy uzasadniali, że pięć konkretnych zapisów w umowach, zawieranych z klientami, naruszyło zbiorowe interesy konsumentów. Cztery z nich miały być na długiej liście niedozwolonych klauzul.
Ostatnią decyzją SOKiK, a więc XVII Wydział Sądu Okręgowego w Warszawie, który rozpatruje m.in. odwołania od decyzji administracyjnych UOKiK, kara finansowa została w całości cofnięta.
Wyrok sądu uchylił zarzut, że bank stosował zakazane zapisy w umowach o prowadzenie indywidualnych kont emerytalnych (IKE) w zakresie m.in. wykluczeń odpowiedzialności za skutki uzyskania dostępu do kont przez osoby niepowołane czy sposobu informowania o zmianach umów.
Z decyzji SOKiK wynika, że jeden z podważanych przez UOKiK zapisów faktycznie nie mógł być w umowach IKE, ale sąd stwierdził zaniechanie tej praktyki z dniem 31 marca 2012 r., a więc ponad pół roku przed decyzją o karze finansowej dla banku.
Chodziło w tym przypadku o zapis: "Wysokość opłat i prowizji może ulegać zmianom. Zmiany wysokości opłat i prowizji uzależnione są w szczególności od (...)". Za jego stosowanie bank miał zapłacić do budżetu państwa prawie 3 mln zł. Za pozostałe - rzekomo niezgodne z prawem klauzule - SOKiK uchylił decyzję.
Wyrok sądu nie kończy jeszcze sporu banku z UOKiK. Jest on nieprawomocny i można się od niego odwołać.