Siła nabywcza statystycznego Polaka to według ostatniego badania pracowni GFK 7228 euro.
- Wzrost w ostatnim kwartale wyrównany sezonowo to 5,7 proc. To zdecydowanie najwięcej w Unii Europejskiej. Premierzy innych krajów nam mocno zazdroszczą - mówił Mateusz Morawiecki podczas Kongresu 590 pod koniec ubiegłego tygodnia.
Mimo wzrostu w skali kraju, wschodnia część Polski nadal pozostaje wyraźnie biedniejsza. W województwach podlaskim, warmińsko-mazurskim, lubelskim i na Podkarpaciu nadal przeważają zaznaczone na niebiesko obszary, w których siła nabywcza wynosi mniej niż 80 proc. polskiej średniej.
- Taki podział wynika na pewno z wielkości gospodarstw domowych i źródeł zarobkowania. Zupełnie inaczej to wygląda w przypadku małych gospodarstw rolnych, których we wschodnich regionach jest dużo, a zupełnie inaczej te wskaźniki wypadają w miejskich gospodarstwach domowych, które utrzymują się z pracy najemnej - mówi Przemysław Dwojak, analityk GFK.
- Zjawisko konwergencji, czyli gonienia bogatszych obszarów przez te biedniejsze nie zawsze występuje i ma na to wpływ wiele czynników - analizuje prof. Piotr Krajewski, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego. - Jednym z takich czynników jest siła dużych ośrodków miejskich, które kumulują kapitał i rozwijają się szybko, przez co różnice się zwiększają. Ale to oczywiście nie jedyny powód.
Co z tą Polską B
Siła nabywcza, inaczej dochód rozporządzalny, to - upraszczając - wszystkie pieniądze, które zostają nam w portfelu po odliczeniu podatków, zaliczek na ubezpieczenie etc. Czyli tyle, ile możemy wydać.
Jednak nie tylko ten wskaźnik pokazuje, jakie polskie regiony są gospodarczo w tyle.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego regiony "ściany wschodniej" nadal mają też niewielki udział w PKB. Od 2011 roku bez zmian: podkarpackie 3,9 proc., warmińsko-mazurskie 2,7 proc. W przypadku podlaskiego (2,2 proc.) i lubelskiego (3,8 proc.) wskaźnik zmalał o 0,1 proc. w ciągu ostatnich 6 lat.
Kliknij, aby powiększyć. źródło: GFK
Niższy poziom rozwoju gospodarczego i zamożności mieszkańców terenów położonych na wschód od Wisły może być związany m.in. z gorszą infrastrukturą czy też trudniejszym sąsiedztwem. Podkarpacie, z którego jest blisko na biedną Ukrainę, ma trudniej niż np. województwo dolnośląskie, położone blisko granicy z Niemcami.
- Region zachodni ma ułatwione kontakty z bogatym rynkiem niemieckim, co ma duży wpływ na poziom zamożności i rozwój biznesu - mówi prof. Krajewski. - Znaczenie ma też mentalność. W Polsce w ogóle jest problem z zaufaniem do partnerów biznesowych, ale we wschodnich regionach ten problem jest znacznie poważniejszy i bardziej widoczny. Biznes po prostu robi się trudniej.
Nie wystarczy dopompować pieniędzy
W 2007 roku, za czasów poprzednich rządów PiS, ówczesna komisarz ds. polityki regionalnej Danuta Huebner podpisała decyzję Komisji Europejskiej w sprawie uruchomienia Programu Operacyjnego "Rozwój Polski Wschodniej". Było to dodatkowe wsparcie z funduszy strukturalnych dla województw z tzw. "ściany wschodniej".
Zastrzyk unijnych środków dla wschodnich regionów Polski zakłada też Program Operacyjny Polska Wschodnia 2014-2020.
- Nie ma Polski A i B, jest jedna Polska - powtarzają politycy partii rządzącej odkąd wygrali wybory.
I co? I niewiele. "Ściana wschodnia" nadal nie nadąża gospodarczo za resztą kraju, niektóre wskaźniki, jak choćby udział w PKB, nawet nieznacznie spadają.
- Nie wystarczy dołożyć pieniędzy - komentuje prof. Krajewski. - To jest takie rozwiązanie na chwilę, które może trochę poprawić sytuację, ale nie zapewni stabilnego wzrostu. Potrzebne są zmiany w edukacji, które zapoczątkują zmiany w mentalności mieszkańców i zaszczepią w nich przedsiębiorczość. Dobrym przykładem jest Rzeszów - taka wysepka na Podkarpaciu, która rozwija się bardzo prężnie i stawia na nowe technologie.