Najpierw krótko.
Jeśli traktować lokowanie pieniędzy w Skandii jako ubezpieczenie - jest ok. Choć chętnie bym przeczytał wypowiedzi tych, którzy byli beneficjentami Skandii. Praktyka najlepiej obnaża wady i zalety rozwiązania.
Jeśli traktować lokowanie w Skandii jako inwestycję - jest to nieporozumienie. Są tańsze i sensowniejsze sposoby inwestowania.
Dlaczego? Ano, dlatego, że strategia inwestowania w Skandii opiera się na założeniu długoterminowych wzrostów na giełdzie. Najlepsze nawet zarządzanie, przy założeniu, że giełda po 30 latach pozostanie na tym samym poziomie, albo odnotuje spadek, nic nie pomoże. Nie liczcie na grę giełdową, manipulowanie akcjami. Założenie jest takie - trzymasz swoje pieniądze na takim, czy innym funduszu i wypłacasz je po, powiedzmy, trzydziestu latach. Jeśli indeksy giełdowe po tym okresie będą na tym samym poziomie - nie zarobiłeś nic! Natomiast Skandia pobiera coraz wyższe (proporcjonalne do zgromadzonych środków) opłaty, które obciążają nasze konto. Czyli - nawet jeśli giełda utrzyma się na stałym poziomie, nasze środki pieniężne drastycznie się skurczą.
Nie patrzcie na wzrosty na giełdzie w okresie kilku - kilkunastu miesięcy. Przyjdzie bessa (bo zawsze przychodzi) i zarobki zostaną połknięte przez spadki giełdowe. A po 10 latach inwestowania kwoty np. 200zł miesięcznie wpłata miesięczna zostanie pomniejszona o koszty obsługi w wysokości ok. 80zł, czyli na nasze konto wpłynie tylko 140zł. Jak ta inwestycja ma przynosić zyski, skoro na początek trzeba odrobić te 80zł? Problem polega na tym, że podpisuje się "cyrograf" - wcześniejsza wypłata środków w trakcie trwania umowy jest bezsensowna, bo opłata za wykup jest dramatycznie wysoka.
Na pytanie "jak zmienić sposób zarządzania środkami" doradca odpowiada, że środki są ulokowane właściwie, a jedynie jest problem spadków na giełdzie. Przy czym mówi to w okresie wzrostów! Bo opłaty za zarządzanie pochłonęły wszystkie wcześniejsze zyski... Za co więc płacimy opłatę "za zarządzanie", skoro w zasadzie włożyliśmy śrdoki w fundusze ogólniedostępne (i za niewielką, jednorazową opłatę). Lepiej kupić np fundusz Arka i trzymać (oczywiście upraszczam, ale przy kilku funduszach wychodzi na dokładnie to samo). W Skandii mam to samo, tylko, że co miesiąc płacę za "zarządzanie" kilkadziesiąt złotych! Za co? Przecież oni nic nie robią z moimi środkami - tylko pośredniczą.
I to jest właśnie klucz do sprawy - Skandia wchodzi "między wódkę a zakąskę" - bierze nasze pieniądze i daje komuś innemu, pobierając potem za to nieuzasadnienie wysokie stałe opłaty.
Jak można zarobić na giełdzie? Na przykład - inwestując samemu długoterminowo w Biurze Maklerskim (opłaty są niewielkie, tylko za prowadzenie konta, a porady co do zarządzania swoimi środkami - bezpłatne!). Albo - kupując
akcje w dołkach i sprzedając na wzrostach.
Ja robię to drugie - równolegle do inwestowania w Skandii. W Skandii po 5 latach mam na rachunku 93% wpłaconych pieniędzy (a mamy teraz wzrosty na giełdzie, część moich składek wpłacona w dołkach, część na wzrostach). Opłaty miesięczne wynoszą 64zł i rosną z każdą kolejną wpłaconą składką.
Druga część moich pieniędzy idzie na mój rachunek w Biurze Maklerskim. Po 5 latach mam na nim 200% zainwestowanych środków. Mógłbym mieć dużo więcej, ale dopiero się uczę, jak bezpiecznie i mądrze inwestować - w wielkim uproszczeniu - w
akcje na dołkach, w waluty na zwyżkach. Mając wieloletnią perspektywę inwestowania wystarczy podzielić swoje pieniądze na kilka części i trzymać się twardo zasady - nigdy nie sprzedaję taniej, niż kupiłem. Nie kupować akcji spółek spekulacyjnych. Skandia robi to właśnie mniej więcej, ale nie umożliwia przekształcenia funduszy na gotówkę na wzrostach, przez co w wieloletniej perspektywie całe inwestowanie się spłaszcza i zależy tylko i wyłącznie od stanu giełdy na początku umowy i potem na jej końcu. Tyle, że oni za to biorą comiesięczną wysoką i coraz wyższą opłatę!
Za co??????
Za pośrednictwo? Dziękuję...
Bardzo odradzam Skandię, chyba, że mamy na myśli tylko i wyłącznie ubezpieczenie. Wtedy jest szansa, że w przypadku szybkiej śmierci skorzysta na tym nasza rodzina.
My sami nie skorzystamy z tego w żadnym przypadku :)
Pozdrawiam wszystkich skandiowiczów - jesteśmy nabici w butelkę. Oczywiście - widziały gały, co brały. To prawda. Nauczka przyjęta z pokorą.