Mój przypadek jest podobny, tylko składka 4 razy większa i ma już swój happy end (oczywiście dla Skandii, a nie dla mnie).
Wcześniej miałem polisy w ING i Amlico (po 10 latach z ING wyszedłem+/- na zero, a z Amplico -30%).
Doradca ze Skandii nakłonił mnie na przejście do nich i rozdzielenie ubezpieczenia na życie i funduszu inwestycyjnego. Miałem fundusz akcyjny więc nie jestem wstanie określić jak pracował, czy i ile wypracował zysku i ile zjadły opłaty za zarządzanie? Więc na ten temat nie mam zdania.
W czasie prawie 4 lat doradca skontaktował się, ze mną tylko jeden raz!!! Było to 05.02.2010, radząc żebym skonwertował fundusze akcyjne do bezpiecznych - pieniężnych, bo przed nami są DUŻE spadki na giełdzie. Na szczęście nie skorzystałem z jego rady. WIG20 wtedy wynosił 2200 i nigdy później nie był już niżej, ani nie osiągnął tego poziomu.
Niestety po prawie 4 latach tzw. oszczędzania w Skandii, zdarzyło mi się nieszczęście i straciłem po 12 latach pracę. Mając 645,31 zasiłku miesięcznie, nie wpłaciłem kolejnej składki do Skandii. Wcześniej robiłem to również w ING i Amplico bez żadnych konsekwencji, nawet nie informując ich o tym. Jakież było moje zdziwienie gdy po prawie dwóch miesiącach otrzymałem pismo (!) ze Skandii (dlaczego mój doradca się ze mną nie skontaktował????), że w związku z nieopłaceniem składki, umowa została rozwiązana i ze zgromadzonych 38 tys Skandia wypłaci mi 18 tys. Proszę o wskazanie konta na który ma nastąpić przelew. Aż mnie zamurowało...
Po podaniu nr konta, zostałem poinformowany, że po opłaceniu zaległych składek wraz z ODSETKAMI KARNYMI, będę mógł się UBIEGAC o wznowienie polisy. Zapytałem tylko czy to jakiś żart (zasiłek miesięczny 645,31, składka miesięczna 800 zł)?
Dziś mam już pracę. Straciłem na funduszach klikadziesiąt tys zł w stosunku do tego co im wpłaciłem i wiem ze nikt nie zainwestuje za mnie moich pieniędzy lepiej ode mnie.
Fundusze istnieją po to aby zarabiać na siebie, a czyim kosztem, to już się łatwo domyśleć.