Własne złoża gazu ziemnego zapewniały Holandii tanie ciepło przez pokolenia. Kraj ten dalej posiada największe w Unii złoża gazu, stanowiące 0,5 proc. światowych zasobów. Dla porównania 17. na tej liście Norwegowie mają 1 proc. światowych zasobów, czwarte USA – 5 proc., a zajmująca 1. miejsce w tym rankingu Rosja – 24 proc. (dane worldometers.info). Holendrzy przestali jednak wydobywać gaz, a aż 20 proc. swojego gazu kupują w Rosji. Co się stało, że zrezygnowali z wydobycia?
Olbrzymie zasoby gazu leżą pod ziemią na terenie niemal całej prowincji Groningen na północy kraju. Długoletnie wydobycie spowodowało, że w regionie zaczęła zapadać się ziemia. Pojawiały się też coraz silniejsze i częstsze trzęsienia ziemi, które zniszczyły wiele domów. W niektórych miejscowościach zdarza się, że trzęsienie ziemi można odczuć nawet do kilku razy dziennie.
Rosnące zagrożenie dla bezpieczeństwa mieszkańców przeważyło i Holandia w 2019 r. zdecydowała się całkowicie zrezygnować z wydobycia - o osiem lat wcześniej niż zakładano. A więc zgodnie z planem to 2022 r., a nie 2030 r., jest terminem całkowitego wygaszenia wydobycia. To zresztą już i tak znacznie zmniejszono w porównaniu do poprzednich lat.
Holenderskie władze: utrzymanie wydobycia możliwe tylko jako ostatnia deska ratunku
O dłuższe utrzymanie wydobycia na obecnym poziomie 4,5 miliarda metrów sześciennych rocznie, ze względu na aktualną sytuację geopolityczną, apelowali w kwietniu menedżerowie gazowego koncernu Gasunie. W odpowiedzi rząd Holandii podkreślił, że najważniejsze jest bezpieczeństwo mieszkańców regionu, a wydobycie z tych złóż jest po prostu niebezpieczne. Dlatego holenderski rząd zamierza zamknąć wydobycie "najszybciej, jak to jest możliwe". Jedyną opcją dalszego wydobycia, którą się na obecną chwilę dopuszcza, jest zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego tzw. odbiorców uprzywilejowanych, czyli gospodarstw domowych czy szpitali.
W maju tego roku przedstawiciele holenderskiego rządu oświadczyli, że nic w tej kwestii się nie zmieniło, mimo problemów w budowie planowanej infrastruktury. W czerwcu wydano oświadczenie, że Holandia jest przygotowana na zimę bez rosyjskiego gazu. W ramach przyjętej strategii Holendrzy zamierzają m.in. racjonować gaz, ale dalsze wydobycie w Groningen brane jest pod uwagę tylko i wyłącznie jako ostatnia deska ratunku.
Eksperci: zwiększenie wydobycia gazu w Groeningen mogłoby dać Europie niezbędny czas
Jak jednak zauważają, w opinii opublikowanej przez portal Euractiv, eksperci ds. bezpieczeństwa energetycznego Lukas Trakimavičius i Alice Stollmeyer, to właśnie Holendrzy mogliby zapewnić Europie gaz w trudnych chwilach, które nadejdą w związku z wymuszoną transformacją w celu uniezależnienia się od rosyjskich dostaw.
Jak podkreślają, złoża w Groningen mają 450 miliardów metrów sześciennych. To tyle, ile cała Europa importowała z Rosji przez trzy ostatnie lata, a w połowie lat 2010-19 dalej wydobywano jeszcze 30 miliardów metrów gazu rocznie. Z drugiej strony jednak, zasoby w Groningen nie są "magicznym rozwiązaniem" wszystkich problemów Europy z gazem. Są bowiem na tyle niebezpieczne, że być może niemożliwy byłby drastyczny wzrost wydobycia z dnia na dzień. W ich opinii najwięcej, na co Europa mogłaby liczyć, to wydobycie 8-17 miliardów metrów sześciennych rocznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chociaż ostrożność władz Holandii jest zrozumiała, to – jak podkreślają – "ani żadne z trzęsień ziemi nie spowodowało ofiar w ludziach, ani nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń". Przez lata efekty wydobywania gazu spowodowały natomiast miliard euro strat w infrastrukturze.
Bardziej tragiczne skutki może mieć – w ich opinii – ewentualne przerwanie dostaw przez Rosję w okresie grzewczym. To spowodowałoby w całej Europie jeszcze wyższe ceny energii, kolejny skok inflacji i wzrost obaw przed nieuchronną recesją.
Zdaniem ekspertów, zwiększenie wydobycia w Groningen dałoby czas na znalezienie innych źródeł gazu i wprowadzeniu niezbędnych zmian, np. lepszego ocieplenia budynków czy większego wykorzystania energii z odnawialnych źródeł. Dodają, że skoro problem ma strategiczny wymiar dla całej UE, to rozwiązaniem mogłoby być utworzenie specjalnego funduszu rekompensat dla lokalnej społeczności z funduszy unijnych, wypłacającego odszkodowania za szkody spowodowane wydobyciem.