Ważny udział w tym, co dzieje się ostatnio z cenami złota, miała amerykańska Rezerwa Federalna. Środowa sesja na globalnych rynkach finansowych upływała pod znakiem wyczekiwania na decyzję Fed w sprawie stóp procentowych oraz informacje ze strony tej instytucji na temat planowanych działań w zakresie wspierania amerykańskiej gospodarki. Fed nie zaskoczył: nie zmienił wyjątkowo niskiego poziomu stóp procentowych, jak również nie dokonał zmian w zakresie skupu aktywów. Tymczasem inwestorzy liczyli na to, że amerykańska Rezerwa Federalna wyrazi zamiar wprowadzenia bardziej zdecydowanych działań stymulacyjnych.
Informacje ze strony Fed miały wpływ na wartość amerykańskiego dolara, która jeszcze przed komunikatem rosła, jednak tuż po nim na nowo skierowała się w dół. Słabość dolara natomiast pomogła powrócić notowaniom złota do zwyżek, ponieważ dolar i złoto wykazują negatywną korelację.
Strona popytowa na rynku złota staje się coraz silniejsza i ma do tego fundamentalne powody. Wyjątkowo niski poziom stóp procentowych w najważniejszych gospodarkach świata oraz zagrożenie inflacją sprawiają, że inwestorzy chętnie utrzymują złoto w swoich portfelach. Część z nich zniechęciła się co prawda zniżką notowań kruszcu, obserwowaną przez ostatnich kilka miesięcy, jednak wielu z nich utrzymało długie pozycje, a dodatkowo złoto z powrotem zaczyna przyciągać inwestorów azjatyckich. Bardzo ważnym czynnikiem wpływającym na ceny złota pozostanie także wycena amerykańskiego dolara, która powinna być również słaba w nadchodzącym 2021 roku.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI