O godzinie 10:19 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2914 zł, rosnąc o ponad 4 gr w ciągu czterech ostatnich dni. Notowania USD/PLN kształtowały się na poziomie 3,8503 zł, a CHFPLN podskoczyły do 3,8853 zł. Kurs GBP/PLN spadał natomiast o 2 gr do 4,6816 zł, po tym jak wczoraj zaliczył on spadek aż o 5,8 gr.
Złotemu, podobnie jak i innym walutom regionu, z jednej strony szkodzi dolar, który pozostaje mocny pomimo, że w środę Fed najprawdopodobniej obniży stopy procentowe w USA.
Ciąży mu również wzrost awersji do ryzyka, do czego obecnie największą cegiełkę dokłada brexit. Rynek obawia się, że nowy premier Wielkiej Brytanii, zgodnie ze swoimi deklaracjami, doprowadzi do twardego brexitu.
Złotemu nie pomagają ponadto ostatnie, wyraźnie słabsze od prognoz, dane o produkcji w Polsce. Mogą one budzić obawy, że okres odporności rodzimej gospodarki na spowolnienie gospodarek strefy euro (głownie w Niemczech, ale też recesję we Włoszech), właśnie dobiegł końca.
W powyższe obawy wpisuje się, opublikowany dziś rano przez BIEC, Wskaźnik Wyprzedzający Koniunktury dla Polski. W lipcu spadł on do 166,6 pkt., zaliczając największym miesięczny spadek od września 2018 roku.
Sytuacja na wykresach polskich par wskazuje na możliwość dalszego osłabienia złotego. Z drugiej jednak strony, rynek jest dzień przed ważnym wydarzeniem, jakim będzie prawdopodobna jutrzejsza obniżka stóp procentowych w USA. W tej sytuacji racjonalne byłoby, żeby po ostatnich sporych wahaniach, rozpoczęła się faza wyczekiwania na to co zrobi Fed, a przede wszystkim jakie działania w przyszłości zasugeruje.
Powyższa teza nie dotyczy oczywiście GBP/PLN. Tu w dalszym ciągu nastroje kształtować będzie tylko jeden temat: brexit.
Marcin Kiepas
analityk Tickmill