Poniedziałkowa sesja nie należała do zbyt emocjonujących. Giełdy amerykańskie były nieczynne, w związku z czym świat nie miał się czym kierować. Taka sytuacja już zresztą nie po raz pierwszy powoduje że dość gwałtownie obniża się aktywność naszego rynku. Obroty w dość znacznym stopniu spadły a sam handel był bardzo mozolny. Ogólnie rzecz biorąc można powiedzieć że przez całą sesję panował na rynku marazm. Niemniej jednak indeks WIG20 pomimo marazmu i bardzo niskich obrotów wykonał dość wyraźny ruch w dół.
Stracił na swej wartości 1,1 % i zakończył notowania na poziomie 1401,1 pkt. Sesję więc z pewnością możemy zaliczyć do korekcyjnych. Zgodnie z tym co sugeruje zachowanie się wykresu WIG20 powinniśmy zobaczyć jeszcze kilka sesji spadkowych. WIG20 powinien podążać w kierunku 1350-1365 pkt. Wskazuje na to wyraźne osłabienie popytu czy też jego chwilowe być może cofnięcie. Jak pokazuje niedawna historia może się on niespodziewanie i gwałtownie pojawić. Niemniej jednak pomijając możliwość świadomej kontroli skali popytu widać że wyraźnie słabnie a podaż coraz chętniej zaczyna być stroną dominującą. Należy zauważyć również że w skali tygodnia mieliśmy już pięć kolejnych wzrostów co zdarza się bardzo rzadko i choćby samo prawdopodobieństwo wskazuje że możemy mieć nieco słabszy tydzień.
Gwałtowność ostatnich wzrostów stworzyła również ryzyko że spadki mogą przybrać formę równie gwałtowną. Jak dotychczas nie jest to prawdą jednak należy brać pod uwagę że WIG20 nie wygenerował w zasadzie jeszcze żadnych wyraźnych sygnałów które zalecałyby jednoznacznie zamykanie pozycji celem ochrony zysków czy też kapitału. Takie negatywne sygnały pojawią się gdy rynek zejdzie poniżej 1350 pkt.
Niepokojący sygnałem będzie również dalszy spadek indeksu na rosnących obrotach. Poniedziałkowa sesja nie kwalifikuje się na te kryteria. Trudno zatem na jej podstawie wysunąć jakieś dalekosiężne wnioski. Być może już we wtorek kiedy będą nieco bardziej aktywni inwestorzy zachodni sytuacja wyklaruje się bardziej.