Dzisiejszy poranek przebiegał pod znakiem kontynuacji przeceny waluty amerykańskiej, co znacznie osłabiało surowce. Negatywny wpływ widoczny był również na giełdach. Doszliśmy do takiego paradoksu, że znakomite dane, doprowadziły do słabości surowców jak i indeksów giełdowych. Widać więc wyraźnie, że obecny trend wzrostowy budowany jest na kruchych podstawach i aby był trwały musi się przestawić na inne tory niż słabość dolara.
Czy już mamy do czynienia z transformacją rynków od słabej waluty amerykańskiej? Jeśli tak, to nie unikniemy większej przeceny, a wydaje się, że teraz nie jest na nią odpowiednie miejsce. Taki tok rozumowania wskazywałby na niemałe prawdopodobieństwo kontynuowania ustalonych od marca trendów. Dolar powinien więc wrócić do obecnej korelacji, gdzie dobre dane go osłabiają, a giełdy powinny w tym czasie spokojnie piąć się do góry.
Po porannym _ straszaku _ wydaje się, że świat powoli wraca do starej sytuacji. Eurodolar się ustabilizował, indeksy giełdowe również. Warszawski parkiet od godziny 10 budował odbicie z lokalnego dołka, ale towarzyszące temu ruchowi obroty były znikome. Gdy do gry weszła Wall Street ceny zdołały prawie dotrzeć do poziomu piątkowego zamknięcia, ale sama końcówka była już gorsza. Teraz rozdającym karty są jak zwykle Stany Zjednoczone. Byki na tamtym parkiecie nie ustępują w walce, ale coraz więcej osób zdaje się wiedzieć, że zbliżamy się punktu w którym trzeba będzie zmienić optykę obserwowanego ruchu. Przecież słabość dolara nie będzie trwała wiecznie.
Złotówka ma wyraźne problemy by kontynuować swój ruch na południe. Dotarliśmy do dolnego ograniczenia wcześniejszej konsolidacji, który teraz stał się oporem. Aby siła naszej waluty była kontynuowana wspomniany opór nie może paść. Nie jest to wykluczone, ale realizacja tego scenariusza jest zależna od globalnego sentymentu, który wciąż nie wie co ze sobą począć po piątkowych danych.