Koniec tygodnia na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie przyniósł kolejne spadki wartości głównych indeksów. Większość inwestorów źle ocenia poczynania polityków i na wszelki wypadek skraca swoje pozycje.
Początek sesji na GPW zgodnie z przewidywaniami wielu analityków rzeczywiście był fatalny. Przy poziomie 2900 pkt rozpoczęła się dramatyczna walka. Ostatecznie indeks WIG 20 nie spadł na dłużej poniżej tego poziomu. W porę powrócili kupujący, którzy na kilka godzin zmienili sytuację na rynku akcji.
Pod koniec sesji indeks WIG20 ponownie jednak zaczął delikatnie obsuwać się w dół. Ostatecznie indeks największych spółek na GPW stracił 0,96 pkt i zamknął się na poziomie 2914 pkt, przy obrotach sięgających 750 mln zł. Na WIG-u obroty wyniosły niecały 1 mld zł.
Nie ma wątpliwości, że karuzela koalicyjna w kraju nie sprzyja inwestowaniu. Podobnie jak niepokoje społeczne na Węgrzech, gdzie nadal giełda nie może wybić się z marazmu. W ostatni dzień tygodnia indeks BUX tracił blisko 2 proc.
Zgodnie z naszymi przewidywaniami mniejsze spółki lepiej sobie radziły niż reszta rynku. Indeks MIDWIG zyskał pod koniec sesji blisko 1,30 proc.
Z dużych spółek pozytywnie należy ocenić PKN Orlen, który przy obrotach powyżej 140 mln zł zyskał 0,5 proc. Pod koniec notowań za walory płockiej spółki płacono 48,75 zł. KGHM tym razem kończył sesję tracą 1,1 proc. Sporo straciły natomiast akcje TP SA. Ich wartość spadła o blisko 2,5 proc.
Kurs węgierskiego MOL-a najpierw zyskał około 2 proc. po wczorajszej przecenie o 4,7 proc. po czym ponownie spadł. Ostatecznie pod koniec sesji akcje spółki traciły już 0,7 proc.
Rynek pozytywnie ocenił powrót prof. Zyty Gilowskiej do rządu, jednak obyło się bez fajerwerków. Raczej niewiele osób wierzy w to, aby pani minister udało się dokonać cudów z już praktycznie przyklepanym budżetem. Chociaż cuda czasami się zdarzają.