Fatalna passa rynków amerykańskich trwa nadal i wczoraj mieliśmy kolejną bardzo słabą sesję, zakończoną mocną przeceną głównych indeksów. Przez większość dnia panował względny spokój i choć początek wypadł na lekkich minusach to jednak rynki zaczęły powoli odrabiać straty. Nieco lepsze od oczekiwań dane o liczbie nowych bezrobotnych nie wywołały wprawdzie euforii, ale dały cień szansy przynajmniej na lekkie odbicie.
Z drugiej natomiast strony wydarzenia w Madrycie przypomniały znowu o ciągle realnym zagrożeniu terroryzmem. Zdecydowanie silniej zareagowały na nie giełdy Eurolandu, które przez większość notowań przebywały na głębokich minusach. Również za oceanem był to element znacznie ograniczający aktywność popytu, ale początkowo nie wywołał dramatycznej reakcji. Sytuacja ta zmieniła się jednak w końcówce, kiedy na parkiet dotarły informacje o liście przesłanym do jednej z arabskich gazet w Londynie. Odpowiedzialność za zamach wzięła w nim na siebie al-Qaida zapowiadając dodatkowo duży atak na USA. To był wystarczający argument dla amerykańskich inwestorów do rozpoczęcia zdecydowanej wyprzedaży.
Indeksy szybko i bez większych problemów schodziły coraz niżej i ostatecznie zakończyły sesję w okolicach minimów. Mocna przecena dotknęła spółki z branży turystycznej, hotelarskie oraz linie lotnicze, co zdaje się potwierdzać, że to właśnie obawy związane z zagrożeniem terrorystycznym były głównym katalizatorem spadków.
