Dla byków i niedźwiedzi od kilku dni choinki i karpie były znacznie ważniejsze niż akcje. Podobnie było w czwartek. Spora dawka informacji makroekonomicznych zza oceanu tego obrazu nie zmieniła.
W trakcie czwartkowej, ostatniej przed świętami giełdowej sesji, na warszawskim parkiecie działo się równie niewiele, jak dzień wcześniej. Obserwując zmiany wartości indeksu największych spółek, można nawet powiedzieć, że środowy scenariusz doczekał się wiernej powtórki. Do wczesnego popołudnia WIG20, podobnie jak w środę, odchylał się o pięć punktów w górę i w dół od poziomu zamknięcia z poprzedniego dnia. Minimalnie większy ruch panował na rynku średnich spółek. mWIG40 zwyżkował bowiem już od rana o niemal 0,7 proc. i tego poziomu trzymał się przez kilka godzin. Zawdzięczał to zwyżkom zaledwie kilku spółek.
Podobnie jak w środę, mocno zwyżkowały akcje Kęt, które dziś szły w górę o prawie 3 proc. O niemal 2 proc. rosły walory LPP, po ponad 2,5 proc. zyskiwały papiery Elektrobudowy, Kogeneracji, Mostostalu Warszawa, Boryszewa.
Tak dużych zmian notowań próżno było szukać w gronie największych firm. O ile jeszcze w środę można było wskazać kilka papierów rosnących lub spadających o ponad 1 proc., to dziś było to zadanie bez szans powodzenia. Liderem wzrostów były akcje BRE Banku, zwyżkujące o 0,6 proc., po drugiej stronie barykady znajdowały się tracące tyle samo papiery Tauronu, PGE, Pekao i PBG. Dopiero pod koniec sesji do ponad 1 proc. skalę zwyżki zwiększyły akcje Telekomunikacji Polskie, zaś papiery Tauronu spadały o ponad 1 proc. Obroty były jeszcze niższe, niż dzień wcześniej. Poziom pół miliarda złotych osiągnęły dopiero po sześciu godzinach handlu.
Sytuacja na europejskich parkietach niczym nie różniła się od tej, jaką mieliśmy możność obserwować w Warszawie. Dziś indeksy na żadnym z parkietów nie notowały zmian większych niż 0,8 proc. niemal przez cały dzień. Ekstremalną, sięgającą właśnie 0,8 proc. zniżkę zaliczył węgierski BUX, który w środę należał do liderów wzrostów, ze zwyżką o niemal 1,9 proc. Po ponad 0,5 proc. w ciągu dnia traciły też indeksy w Paryżu i Atenach. I na tym emocje się kończyły. Naszych bratanków zmartwiło obniżenie przez Fitch ratingu Węgier. Z kolei Standard & Poor’s do negatywnej zredukował perspektywę oceny Słowenii. Na pozostałych giełdach naszego regionu te informacje nie zrobiły jednak większego wrażenia.
Nie zrobiła go także seria danych zza oceanu. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wyniosła zgodnie z oczekiwaniami 420 tys., minimalnie lepsza niż się spodziewano okazała się dynamika dochodów Amerykanów, sięgająca 0,3 proc. Za to nieco mniej niż liczono, Bi tylko o 0,4 proc., zwiększyły się ich wydatki. Zamówienia na dobra trwałe spadły dużo mocniej, niż się spodziewano, jednak po wyłączeniu środków transportu były wyższe aż o 2,4 proc., po październikowym spadku o 1,9 proc. Indeks nastrojów konsumentów okazał się zgodny z oczekiwaniami i wyraźnie wyższy niż w listopadzie, nieco rozczarowała sprzedaż nowych domów.
Europejskie indeksy ani drgnęły. Początek sesji na Wall Street nie był jednak zbyt optymistyczny. S&P500 w pierwszych minutach handlu był minimalnie pod kreską. Nasz WIG20 spadł ostatecznie o 0,03 proc., a WIG zyskał 0,05 proc. Wskaźnik średnich spółek zwiększył swoją wartość o 0,41 proc. a sWIG80 wzrósł o 0,22 proc. Obroty wyniosły zaledwie 818 mln zł.