Po silnym spadku indeksu największych spółek we wtorek warszawski parkiet próbował odrabiać straty. Odbicie nie było jednak zbyt imponujące. W początkowej fazie sesji doszło nawet do dalszej przeceny. Obawy inwestorów o kolejny spadek były na tyle duże, że kilkanaście minut po otwarciu indeks zniżkował do poziomu 1479 pkt, ustanawiając sesyjne minimum. Dopiero tutaj kupujący nieco śmielej przystąpili do zakupów licząc na odreagowanie spadków. WIG20 dość szybko powrócił ponad przełamany w poniedziałek psychologiczny poziom 1500 pkt. Poziomu tego zdołał obronić do końca sesji. Zamknięcie wypadło o 0,8 % wyżej niż w poniedziałek. Trudno jednak uznać to za sukces byków. Na rynku wciąż brak wiary, że korekta dobiegła końca. Wzrosty są mało dynamiczne a obroty cały czas spadają. Wymiana na poziomie ledwo przekraczającym 200 mln na pewno nikogo nie zadawala.
Sytuacja techniczna rynku pozostaje zatem bez zmian a sesja nie wniosła nic nowego do ogólnego obrazu rynku. Najbardziej dynamicznym papierem na korekcie spośród największych spółek okazał się BRE Bank, który zyskał ponad 3,5 %. Należy jednak zwrócić uwagę, że i pozostałe banki w sektorze zachowywały się relatywnie silnie. Zarówno BPH jak i BZWBK wzrosły od 1,3 % do 1,9 %. Minimalnie słabszy pozostał Pekao, ale jego kurs wzrósł o 0,5 %. Bardzo silnie od początku sesji zachowywał się KGHM, który ostatecznie zamknął się na poziomie 20,30. Tylko niewielką część strat zdołała odrobić TPSA. Słabo zaprezentowała się branża IT. Prokom i Softbank na zamknięciu spadły a ComputerLand nie zmienił ceny. Podsumowując, lekki wzrost na rynku nie zmienia na razie oczekiwań, co do dalszej kontynuacji korekty.
