Zamiast uspokojenia nastrojów, na warszawskim parkiecie znowu zrobiło się nerwowo. Tym razem do czynników zewnętrznych dołączyły również krajowe. Wśród tych pierwszych można wymienić kolejną spadkowa sesję na giełdzie nowojorskiej. Jednym z impulsów, który pociągnął tamtejsze indeksy w dół było ogłoszenie danych o spadku sprzedaży detalicznej w maju /o 0.9% - rynek oczekiwał niewielkiego wzrostu/. Do tego doszły słabsze prognozy jednego z największych producentów sprzętu telekomunikacyjnego - Lucent Technologies. Tradycyjnie już do spadków cen doszło praktycznie w ostatniej godzinie sesji. Indeks rynku Nasdaq stracił na wartości 1.5%, nieco mniej Dow Jones. Spadki przeniosły się na giełdy azjatyckie. Ostatnia sesja tygodnia w Tokio zakończyła się 2.0% zniżką indeksu, w Hongkongu prawie dwa razy mniejszą. Presji wydarzeń na nowojorskim parkiecie nie oparły się dzisiaj rynki zachodnioeuropejskie. Po pół godzinie od otwarcia spadki indeksów osiągnęły już 1% /jak się okazało to niewiele w porównaniu z kolejnymi
godzinami notowań/. W tych okolicznościach trudno było liczyć na optymizm w Warszawie. Tym bardziej, że rodzimy rynek ma również swoje problemy. Takim jest sprawa Stoczni Szczecińskiej. Jej trudna sytuacja uderzy w sektor bankowy niezależnie od tego czy będzie układ z bankami czy dojdzie do upadłości holdingu. Na ten pierwszy wariant zgodziły się 4 banki z 7 tworzących konsorcjum kredytowe /prawie 300 mln USD/ - rozmowy będą trwały pewno jeszcze dzisiaj. Te, które dokładniej zabezpieczyły swoje kredyty na razie mówią nie /PEKAO SA, WestLB i ING BSK/. Niezbyt dobrą informacją dla PEKAO jest również zmniejszenie zaangażowania w jego akcje przez depozytariusza kwitów /Bank of NY/ poniżej poziomu 5% głosów na WZA banku. Kontrakty terminowe przed otwarciem notowań na rynku akcji nie wykazywały większej tendencji do spadków /w granicach -0.5%/. Początek sesji również nie zapowiadał jeszcze takich spadków do jakich doszło choćby w
pierwszym kwadransie notowań /WIG20 prawie 2%/.
Banki, banki i jeszcze raz banki. Spadek kursów ich walorów spowodował dużą nerwowość na rynku. Akcje BIG BG, BPH i PEKAO traciły chwilami na wartości po 5.0%-7.0% /kurs tego ostatniego spadł poniżej 100 PLN!/. Na telkomach, w informatyce i budowlance początek sesji upłynął względnie spokojnie, chociaż „bankowy nastrój” zaczął udzielać się całemu rynkowi. Bez większych emocji na KGHM i PKNORlen /kursy notowały niewielki spadek/. Dramatyczna przecena banków /i pierwsza silna zniżka indeksów/ trwała 20 minut, po których emocje opadły. Inwestorzy zaczęli zakupy silnie przecenionych walorów dzisiejszych „bohaterów” początku sesji. Po kolejnym kwadransie rynek zdołał odrobić 1/3 wcześniej poniesionych strat. Od 11.00 kursy i indeksy ponownie zaczęły zniżkować, chociaż już nie tak gwałtownie jak po otwarciu. Kursy bankowych walorów złapały poziomy równowagi ale do przeceny rynku przyczyniły się spadki na spółkach informatycznych. Bardziej zdecydowanie zniżkowały ceny Complandu, Prokomu i Sofbanku /około 3%/. Do
tego grona przez chwilę dołączył nawet - jak dotychczas bardzo silny - Optimus /kurs 8.00 PLN/. Poniżej 20.00 PLN spadła cena walorów PKNOrlenu. Prawie 2% straciły na wartości akcje TPSA. Presji sprzedających nie oparły się w końcu akcje KHGM /-3.0%/. Po południu sytuacja była nieco stabilniejsza /przy WIG20 na poziomie 2% niższym od wczorajszego zamknięcia/. O 13.00 zarząd Stoczni Szczecińskiej poinformował o zamiarze złożenia wniosku o upadłość holdingu /decyzja była już oczekiwana, nie wpłynęła już na zmianę atmosfery/. Bardzo silne spadki zdominowały w tym czasie giełdy zachodnioeuropejskie /DAX nawet ponad -3.0%/. Rynki z niepokojem oczekiwały otwarcia sesji za oceanem. Dow Jones i indeks Nasdaq zaczęły nowy dzień od sporych zniżek /ale raczej o oczekiwanych rozmiarach/. Ostatecznie dzień w Warszawie zakończył się spadkiem WIG20 o 2,7%.
