Inwestorom zdecydowanie dopisują nastroje bowiem na kilkuletnich szczytach jest też wiele rynków zwykle zależnych mocno od koniunktury. Jednocześnie traci dolar, co oznacza idealne uwarunkowania dla złotego. Inwestorzy powinni jednak być ostrożni.
Tak atomowego początku roku nie było już dawno. Patrząc na rynek kontraktów na S&P500 z 10 sesji w tym roku tylko podczas 2 nie odnotowano historycznych maksimów w trakcie handlu a każda z 9 zakończonych przyniosła rekordowe zamknięcie! Co istotne nie mówimy tu o rynku, który podnosi się po jakichś większych spadkach – w ubiegłym roku wzrósł on o blisko 20 proc. (nie licząc dywidend) i przed sylwestrem był w okolicach rekordowego zamknięcia.
Oczywiście koniunktura gospodarcza na świecie jest sprzyjająca. Wzrost w Chinach ustabilizował się, w Europie mamy wyraźne ożywienie, do tego inflacja na świecie jest na niskim poziomie. Ale jednocześnie apetyty na ryzyko od lat nie były tak wyostrzone – wskaźniki nastrojów inwestorów na Wall Street świecą lampkami ostrzegawczymi, zaangażowanie w surowce przemysłowe jak ropa i miedź jest rekordowo wysokie, rentowności długu na rynkach wschodzących są niskie.
Choć w Europie nie jest to tak bardzo odczuwalne, światowa hossa trwa już 9 lat i fakt, że w takim momencie inwestorzy tracą wszelkie hamulce może być alarmujący. Z punktu widzenia złotego jak na razie są to świetne informacje. Kurs EURUSD zignorował w piątek dane o wyższej inflacji w USA i wystrzelił powyżej 1,22. To oznacza, że przy stabilnym EURPLN w okolicach 4,17 kurs dolara jest coraz niższy – kosztuje on już niewiele powyżej 3,41 złotego.
Trzeba dodać, że ekspozycja inwestorów na kurs euro jest (podobnie jak np. ropy czy miedzi) również najwyższa w historii, a skoro siła euro przekłada się na mocny kurs złotego, widać jak na dłoni, że nasza waluta jest „na tym samym wózku” co wymienione wyżej rynki. Wielu inwestorów podkreśla obecnie, że nie widać czynnika, który mógłby zagrozić dobrej koniunkturze i to wydaje się chyba największym zagrożeniem ponieważ sprawia, że inwestorzy chętnie zakładają różowe okulary.
Przechodząc już bezpośrednio do globalnego rynku walut, w tym tygodniu mamy trochę „niszowych” wydarzeń, takich jak publikacje danych o inflacji i sprzedaży z Wielkiej Brytanii, czy też decyzję Banku Kanady. W Polsce poznamy szczegółowe dane o inflacji za grudzień. Przypomnijmy, że według wstępnych szacunków spadła ona do 2% z 2,5% w listopadzie. O godzinie 8:40 euro kosztuje 4,1700 złotego, dolar 3,4169 złotego, frank 3,5319 złotego, zaś funt 4,6958 złotego.