Spodziewana w poniedziałek kontynuacja spadków nie miała na szczęście miejsca. Najbardziej nerwowo było jedynie na samym początku sesji. WIG20 na otwarciu spadł o 0,7 % i osiągnął poziom 1207,4 pkt. Jeszcze przez kilka pierwszych minut lekko zniżkował osiągając minimum na wysokości 1204 pkt. Wszystko to jednak odbyło się na bardzo niskim obrocie i mam wrażenie że spadek na otwarciu wynikał jedynie z tego że popyt był niezmiernie ostrożny a kursy zbiło kilka zleceń. Po chwili okazało się że podaż nie jest zbyt agresywna i to wystarczyło aby dać sygnał do korekcyjnego wzrostu. Indeks ruszył dość ostro do góry głównie za sprawą trzech blue chipów, PKN-u, TPS-y i Pekao. Na tych trzech spółkach w początkowej fazie sesji skupił się obrót.
Dynamiczne odreagowanie nie trwało jednak zbyt długo. Po kilkunastopunktowym wzroście rynek stracił wyraźnie polot i oscylował w wąskim przedziale. Niemal tak samo zachowały się obroty, które ostatecznie niewiele przekroczyły 120 mln zł. Uwaga inwestorów już do końca sesji pozostała przy wspomnianych wyżej blue chipach. Obrót na tych trzech spółkach wyniósł prawie 2/3 całego obrotu na rynku.
Taki przebieg sesji wskazuje na to, że inwestorzy wyglądali odbicia kursów ale jednocześnie nie liczyli na zbyt silne odreagowanie. Stąd szybkie decyzje o zakupie akcji gdy tylko coś zaczęło się dziać, a potem przejście w stabilizację z uwagi na to, że być może już nie warto podejmować ryzyka dla niewielkiego zysku.
W końcowej fazie sesji doszło nawet do lekkich spadków. W efekcie końcowym WIG20 zakończył sesje na poziomie 1216 pkt, a więc dokładnie na poziomie piątkowego zamknięcia. Poniedziałkowa sesja pokazała, że pomimo silnej przeceny wciąż oczekiwane są dalsze spadki. Brak jest obecnie impulsów dla popytu z wyjątkiem tego, że możemy mieć korektę spadków. W dalszym ciągu jesteśmy silnie uzależnieni od koniunktury na giełdach światowych i to ona zdecyduje o sile najbliższych wsparć.