Rynek często można oceniać przez pryzmat tego, jak reaguje na pozytywne bądź negatywne bodźce zewnętrzne. Patrząc w taki sposób na ostatnią sesję ubiegłego tygodnia otrzymujemy negatywny obraz sytuacji na GPW.
Choć indeksy amerykańskie ustanowiły nowe rekordy i poprawiły nastroje inwestorom na całym świecie, na parkiecie warszawskim popytu wystarczyło tylko na początek notowań. Później ceny schodziły powoli w dół.
Tym samym cały tydzień można uznać za niezbyt udany dla inwestorów właśnie przez płytki popyt. Niezbyt dużą aktywność kupujących można było zaobserwować już w pierwszym tygodniu lipca i okazuje się, że nie było to przypadkowe. W ostatnich dniach bardzo dużą słabość pokazały przede wszystkim małe i średnie spółki, a w przypadku wielu walorów o wyśrubowanych wycenach doszło do zasłużonej, sporej przeceny.
Na tle szerokiego rynku dobrze zachowuje się WIG20, który będąc pod presją podaży nie przełamał kluczowych poziomów wsparcia i wciąż ma szanse na wzrosty.
Kluczowe w najbliższych dniach będzie moim zdaniem zachowanie się indeksów amerykańskich. Nowe rekordy ustanowione w czwartek i podtrzymane w piątek dają szansę na kontynuację wzrostów w horyzoncie najbliższych kilku, kilkunastu sesji. To natomiast oznaczałoby, że polski rynek prawdopodobnie obroni się z zeszłotygodniowej opresji. Mimo widocznego cofnięcia się popytu na naszym rynku, zagranica może nam pomóc we wzrostach w najbliższym okresie.