W dalszym ciągu utrzymuje się ograniczona aktywność inwestorów. Kolejny dzień obroty akcjami na warszawskim parkiecie nieznacznie przekroczyły 1 mld zł. To potwierdza ciągła niepewność na rynku.
Nie ma wielu chętnych do kupna w obawie przed powrotem zniżek. Z drugiej strony jednak giełda jest 13% poniżej lipcowego rekordu, co zapewne skłania sporą część inwestorów do przekonania, że po tych cenach nie bardzo opłaca się pozbywać akcji. Zresztą ten powrót zniżek wciąż jeszcze ostatecznie nie jest przesądzony, choć bilans czynników sprzyja takiemu scenariuszowi.
Przewidywania dotyczące dalszego rozwoju wypadków w globalnej gospodarce jest trudne. Pojawia się pytanie, czy samo osłabienie tempa wzrostu globalnej gospodarki, wystarcza do oczekiwania na dalsze pogorszenie nastrojów na giełdach, czy jednak muszą pojawić się zjawiska recesyjne, by bardzo pesymistyczne scenariusze można było kreślić.
Równocześnie światowa gospodarka pozostaje pod wpływem sytuacji na rynkach finansowych, czyli przede wszystkim trudności z płynnością oraz powiązanym z tym znacznym wzrostem kosztów finansowania długu przez przedsiębiorstwa. W tym względzie trochę pomogły banki centralne, ale problemu ostatecznie nie rozwiązały, o czym świadczą wysokie stawki na rynku międzybankowym. Na przykład we wtorek w Australii osiągnęły najwyższy poziom od 11 lat, przekonując, że działania tamtejszego banku centralnego na niewiele się zdały.
Wśród pozytywnych czynników w dalszym ciągu można wymieniać oczekiwania na cięcia stóp przez Fed. Coraz częściej pojawiają się jednak głosy, że oczekiwania inwestorów w tym względzie zaczynają być przesadzone. Taka opinia opiera się na wnioskach z obserwacji rynku obligacji. Rentowność papierów 10-letnich tylko od początku sierpnia zmniejszyła się o prawie 0,5 pkt proc. i osiągnęła w poniedziałek poziom bliski 4,3%.
Ostatnio tak nisko była w początkach 2006 r. Bez wątpienia dysproporcja między notowaniami obligacji i akcji w ostatnich tygodniach jest jedną z ciekawostek. Któryś z rynków myli się. Albo obligacji zbyt gwałtownie sprowadzając zyskowność papierów w dół w oczekiwaniu, że widmo recesji zmusi Fed do radykalnych działań. Albo giełda nie doceniając zagrożenia i odbijając się wyraźnie w ostatnich tygodniach. Trzeba zauważyć, że Fed nie działa w próżni i zdecydowane obniżenie kosztów pieniądza przy braku podobnych decyzji w innych częściach świata (w niektórych krajach stopy będą wręcz dalej rosnąć) mogłoby doprowadzić do dalszego osłabienia dolara, a to miałoby proinflacyjne oddziaływanie.
W oczekiwanym przez inwestorów wystąpieniu Bena Bernanke w Berlinie nie znalazły się komentarze dotyczące obecnej sytuacji na rynkach finansowych, czy sygnały dotyczące polityki monetarnej. Szef Fed skupił się na globalnej nierównowadze w handlu zagranicznym i stwierdził, że sytuacja nieco się poprawiła, ale potrzebna jest dalsza praca w tym względzie.
Wydźwięk wtorkowej sesji na naszym rynku nie był dobry, jeśli weźmiemy pod uwagę przełamanie dzień wcześniej ważnego wsparcia, jakim była luka hossy z 23 sierpnia. Gdyby ten sygnał sprzedaży miał być nieistotny wczoraj reakcja powinna być dużo bardziej optymistyczna. Dlatego w dalszym ciągu uzasadnione jest bardzo ostrożne podejście do naszej giełdy.