Bardzo dobra piątkowa sesja w Stanach Zjednoczonych, gdzie atmosferę podgrzały wyniki Microsoftu, a nie były w stanie na nią wpłynąć kolejne słabe dane makroekonomiczne (tym razem o nastrojach konsumentów w październiku, które pogorszyły się do poziomu ostatni raz widzianego w maju 2006 r.), daje nadzieje na udany początek tygodnia.
Sytuacja stanowi przeciwieństwo tej sprzed tygodnia, kiedy przebieg piątkowej sesji nie pozostawił wątpliwości, że nasz rynek zacznie tydzień od spadku. Kwestią otwartą pozostawała skala zniżki. Teraz można spekulować na temat wielkości wzrostu na pierwszej sesji tygodnia. Bez względu na to, jaki on będzie, raczej nie wyznaczy kierunku na kolejne dni.
Zapewne od początku tygodnia inwestorzy będą żyli środową decyzją Komitetu Otwartego Rynku w sprawie stóp procentowych w USA. Z naszego punktu widzenia wypada ona w szczególnym momencie, bo w czwartek mamy Święto, więc giełda nie będzie mogła bezpośrednio zareagować na wydarzenia na światowych parkietach.
Rynki są przekonane, że koszt pieniądza zostanie po raz kolejny obniżony, do 4,5%. Nadziejami na taki krok można tłumaczyć odporność amerykańskiej giełdy na serię słabych danych makroekonomicznych, jakie zostały w ostatnim czasie opublikowane.
W efekcie S&P 500 konsekwentnie bronił wsparcia przy 1500 pkt, by od niego się w piątek mocniej oddalić. Ze znaczeniem ostatniej sesji ubiegłego tygodnia dla możliwości utrwalenia ruchu w górę jednak nie warto przesadzać.
Wydarzenia na amerykańskim parkiecie są wciąż dla warszawskiego rynku najważniejsze. Jednak warto zwrócić też uwagę na kilka innych elementów, mogących wpłynąć na sytuację na rynkach wschodzących. Z danych Emerging Portfolio wynika, że w minionym tygodniu wyraźnie spowolnił napływ świeżego kapitału na rynki wschodzące.
Fundusze lokujące na nich otrzymały jedną piątą tego, co średnio w czterech poprzednich tygodniach. Zaważyło na tym mniejsze zainteresowanie przede wszystkim akcjami z Azji, gdzie napływ kapitału był najsłabszy od połowy sierpnia. Drugi raz w ostatnich 25 tygodniach odpłynęły środki z funduszy akcji koreańskich.
Te rynki są w tym roku kluczowe i w bardzo dużym stopniu kształtują nastroje wokół wszystkich emerging markets. Dlatego wszelkie sygnały dotyczące Azji mają również dla nas istotne znaczenie. Trzeba tu zwrócić uwagę na słabsze zachowanie chińskiej giełdy w ostatnim czasie, co w dużym stopniu wynika z powrotu obaw przed dalszymi działaniami zmierzającymi do schładzania tamtejszej gospodarki (podwyżka stóp procentowych oraz podniesienie wysokości rezerw w bankach).
Zresztą widzimy, że polityka monetarna dzieli gospodarki na trzy obszary - w USA jest poluzowywana, na wielu rynkach wschodzących zacieśniana (ostatnio Meksyk), a w dużej części dojrzałych gospodarek banki centralne przyjęły wyczekującą postawę.
Zachowanie rynków azjatyckich ma też znaczenie z punktu widzenia oceny wpływu na sytuację na rynkach rekordowo drogiej ropy. Na razie sprawa nie budzi niepokoju wśród inwestorów ani na rynku akcji, ani obligacji. Słabość rynków azjatyckich, gdzie gospodarki są przeważnie importerami netto paliw, byłaby sygnałem, że pojawia się obawa o negatywny wpływ wysokich cen ropy na koniunkturę gospodarczą.
Z drugiej strony, sytuacja na rynku paliw jest korzystna dla naszego regionu, który jest uważany za relatywnie odporny na wzrost ich cen, czy Ameryki Łacińskiej, która korzysta na tym.
Biorąc pod uwagę, że duży wpływ na zwyżkę notowań ropy ma taniejący dolar, a amerykańska waluta traci ze względu na oczekiwane cięcie stóp procentowych, środowa decyzja Komitetu Otwartego Rynku ma szanse wpłynąć na wyceny bardzo szerokiego spektrum aktywów finansowych.