"Polski rząd wprowadził wiele narzędzi, które mają pomóc przedsiębiorcom i klientom indywidualnym przejść przez okres kryzysu gospodarczego wywołanego lockdownem, z którym mamy jeszcze do czynienia. Wzrost kosztów ryzyka na pewno nie będzie tak duży, jak mógłby być, gdyby tych narzędzi nie wprowadzono. Skala polskiej interwencji w porównaniu z innymi krajami, mierzona jako wielkość pomocy w stosunku do PKB, jest jedną z największych w Europie. W związku z tym spodziewamy się, że sytuacja nie rozwinie się tak, jak mogłoby to mieć miejsce, gdybyśmy mieli zwykły kryzys z podobną skalą spadku PKB. Tym niemniej dla sektora bankowego przewiduje się wzrost kosztów ryzyka pomiędzy dwa a trzy razy - mniejszy wzrost osiągną banki, które są eksponowane na sektory mniej wrażliwe, mniej cykliczne, wyższy pojawi się w bankach, które są eksponowane na bardziej cykliczne sektory lub na bardziej wrażliwy profil klientów" - powiedział Lusztyn w rozmowie z ISBnews.
Wskazał, że obecny wzrost kosztów ryzyka jest pochodną profilu ryzyka przed lockdownem i tego, czy były to banki bardziej nastawione na pożyczkę gotówkową, małe i średnie firmy, czy też były to banki korporacyjne z nastawieniem na sektor publiczny. W jego ocenie, te banki, które mają większą ekspozycję na pożyczkę gotówkową i kredytowanie małych firm zanotują wyższe wzrosty kosztów ryzyka.
"Jeżeli chodzi o Pekao, to zrobiliśmy głęboką analizę naszego portfela kredytowego - jesteśmy bankiem, który ma bardzo zdywersyfikowany portfel i ponad 80% to ekspozycje na klientów, którzy mają działalność skoncentrowaną w mniej cyklicznych segmentach, mniej wrażliwych na ekonomiczne skutki COViD, co zwiększa poziom bezpieczeństwa banku" - powiedział wiceprezes.
Dodał, że należy pamiętać, iż Pekao jest bardzo mocno przeważony w kierunku dużych korporacji, sektorów strategicznych i sektora publicznego.
"Jesteśmy dużo mniej eksponowani na bardziej cykliczne segmenty, czyli mamy mało pożyczki gotówkowej, mniej finansowania MŚP, czy nieruchomości komercyjnych w porównaniu ze średnią sektora" - podkreślił.
W ocenie wiceprezesa Pekao, na przełomie czwartego kwartału tego roku i pierwszego kwartału 2021 r. banki zaczną tworzyć rezerwy na indywidualne ekspozycje kredytowe. Wtedy widoczny będzie już efekt wykluwania się strat na pojedynczych ekspozycjach. Dotychczas, w wynikach za I kw. większość instytucji bankowych w Polsce utworzyła rezerwy portfelowe na przyszłe prawdopodobne ryzyko pogorszenia się portfela kredytowego w związku z gospodarczymi skutkami lockdownu.
"Natomiast biorąc pod uwagę infrastrukturę prawną, którą mamy wokół gospodarki, uwzględniając wakacje kredytowe, które najpierw banki z własnej inicjatywy w uzgodnieniu na forum ZBP zaproponowały klientom, tarczę antykryzysową 4.0, która wprowadza wakacje ustawowe dla klientów indywidualnych dotkniętych utratą pracy w wyniku lockdownu, różnego rodzaje tarcze dla przedsiębiorców, tych strat, opóźnień w płatnościach na dziś jeszcze nie widać. Będą one widoczne dopiero w momencie, kiedy skończą się programy subsydiów, czy wakacje kredytowe i będziemy jako gospodarka wracali do pewnego normalnego rytmu, czyli gdzieś na przełomie czwartego kwartału tego roku i pierwszego kwartału przyszłego roku" - powiedział Lusztyn.
Zaznaczył, że lockdown dotknął wszystkie branże, ale siła oddziaływania i oczekiwana ścieżka ożywienia zależy ściśle od branży.
"W tej chwili widzimy, że pomimo uruchomienia działalności hotelowej i gastronomicznej, klienci jednak nie korzystają z tych usług tak chętnie, jak przed COVID-em. Cała duża branża związana z organizowaniem różnego rodzaju wydarzeń, branża eventowa i czasowe zamknięcie galerii handlowych - tu też widzimy, że klienci są dotknięci ekonomicznymi konsekwencjami lockdownu. Natomiast jest też część firm, która wykazuje odporność na ekonomiczne skutki pandemii i widoczne są branże, które podtrzymały niezłą aktywność inwestycyjną, cały czas zgłaszając zapotrzebowanie na kredyt. Chodzi o takie branże, które wytwarzają i sprzedają dobra pierwszej potrzeby, widzimy to m.in. w branży żywnościowej, farmaceutycznej. I, co więcej, są też branże, które na pandemii zyskują, ponieważ przyspieszyła ona wzrost roli rozwiązań zdalnych i mobilnych. Mówię to o całej branży IT i e-commerce, która jest ogromnym wygranym, jeśli chodzi o pandemię, bo zwiększyło się spektrum dóbr kupowanych przez internet, a co za tym idzie - obroty
tych biznesów. Więcej klientów korzysta z kanałów zdalnych - zauważalne jest przeniesienie ruchu z galerii handlowych do internetu, przy zakupach tych samych produktów. Dodatkowo na rozwoju handlu internetowego korzystają podmioty świadczące usługi kurierskie" - powiedział.
Dodał, że dość specyficzna sytuacja panuje w budownictwie, ponieważ ten sektor siłą rozpędu wkroczył w fazę globalnego spowolnienia gospodarczego i do tej pory nie zanotował silnych spadków produkcji. Jednak - w ocenie prezesa - jest to branża, która w opóźnienie gospodarcze zwykle wchodzi trochę później, ponieważ kończą się istniejące projekty, a nowe się nie zaczynają. W przypadku budownictwa może być tak, że w horyzoncie kilku kwartałów będzie widać malejącą liczbę rozpoczynanych budów, w szczególności, jeśli chodzi o nieruchomości, które były budowane na potrzeby branż dotkniętych COVID-em, czyli np. fizycznego handlu detalicznego. W średnim terminie ten sektor może skorzystać z nowej fali projektów infrastrukturalnych, które będą post-covidową odpowiedzią na poziomie nowych funduszy UE (2021-2023).
W ocenie wiceprezesa, Bank Pekao to instytucja, która jest jedną z najlepiej przygotowanych w sektorze i ma odpowiednie narzędzia do tego, żeby zmierzyć się z kryzysem.
"Po bardzo długim doświadczeniu w Banku Pekao i Grupie Banku Pekao - właśnie zamykam 20-letni okres pracy w tej instytucji - jestem głęboko przekonany, że pozostawiam bank świetnie przygotowany na trudności nadchodzącego kryzysu. W mojej opinii, Pekao jest jedną z najlepiej przygotowanych instytucji na polskim rynku i ma najlepsze narzędzia do tego, aby zmierzyć się z tym kryzysem. Jesteśmy bankiem, który dzięki inteligentnemu podejściu do polityki kredytowej w ostatnich latach notował dynamiczny rozwój, a z drugiej strony, zachowaliśmy bardzo zdrowy, zdywersyfikowany i dość odporny na zawirowania cykliczne portfel kredytowy" - powiedział Lusztyn.
Wskazał, że bank ma silne zaangażowanie w bankowość korporacyjną, a na przestrzeni lat zbudował unikalne kompetencje nie tylko w zakresie specjalistycznego finansowania różnych branż gospodarki, ale też ekspertyz sektorowych, wiedzy o specyfice i sytuacji poszczególnych obszarów gospodarki.
"Nadchodzący kryzys to dokładnie taki kryzys, na jaki banki zawsze się przygotowywały, czyli ma charakter kredytowy i sektorowy, bo z różną siłą uderzy według specyficznego klucza w różne dziedziny życia gospodarczego - więc ekspertyza Pekao zaprocentuje w takich warunkach podwójnie. Pamiętajmy też, że od wielu lat Bank Pekao jest instytucją, która wyróżniała się na tle polskiego i europejskiego sektora bankowego pod względem zarządzania ryzykiem, czego odzwierciedleniem są najniższe i najbardziej stabilne koszty ryzyka w relacji do aktywów. W testach warunków skrajnych Europejskiego Nadzoru Bankowego (EBA) w 2018 r. znaleźliśmy się w pierwszej trójce w Europie, jeśli chodzi o odporność bilansu" - powiedział.
"Zostawiam bank, który jest świetnie przygotowany na ten trudny czas kryzysu, zostawiam też świetny zespół zarządzania ryzykiem. Jestem głęboko przekonany, że bank pozostaje w rękach osób, które doskonale wiedzą, jak zarządzać ryzykiem poprzez cykl gospodarczy, jak radzić sobie w trudnych czasach kryzysu, ponieważ wiele z tych osób przez poprzednie kryzysy gospodarcze miało okazję już przejść. Pekao to instytucja, która pozytywnie się wyróżnia pod względem jakości zarządzania ryzykiem i w pełni kontynuowała to podejście również po zmianie struktury właścicielskiej. Portfel kredytowy jest bardzo zdrowy, dobrze zdywersyfikowany, odporny na nadchodzące spowolnienie" - dodał wiceprezes.
Marek Lusztyn do 22 kwietnia br. był prezesem, a po powołaniu na to stanowisko Leszka Skiby, blisko współpracował z prezesem nad kontynuacją realizowanych projektów i stabilnym przekazaniem obowiązków związanych z kierowaniem bankiem. Równocześnie, jako wiceprezes zarządu, nadzorował Pion Zarządzania Ryzykami w Banku Pekao.
Lusztyn zaznaczył, że ostrożne i stabilne zarządzanie bankiem w perspektywie dwóch dekad pozwoliło uniknąć wszystkich tych problemów, które są teraz zmorami sektora bankowego lub z którymi sektor bankowy mierzył się przez ostatnie lata, w tym m.in. kredyty w CHF, których Bank Pekao nie udzielał.
Według niego, sytuacja z COViD-em wyostrzyła obecnie percepcję dotyczącą zmian potrzebnych w obszarach związanych z modelowaniem ryzyka w bankach. Te niezbędne zmiany będą wynikać z potrzeby szerszego i bardziej dynamicznego postrzegania zmieniającej się rzeczywistości. Coraz większe znaczenie będzie miało wykorzystanie danych alternatywnych i danych zewnętrznych pod kątem identyfikacji czynników ryzyka i sygnałów ostrzegawczych. Wymagana będzie także dużo większa częstotliwość pozyskiwania tych danych, żeby wystarczająco wcześnie wykrywać problemy związane z płynnością klientów. I w tym kontekście kluczowe będzie wykorzystywanie innowacyjnych technik modelownia uczenia maszynowego, które pozwalają na dynamiczne dostosowywanie modeli do zmieniającego się otoczenia i budowy elastycznych systemów, w których te modele będą wdrażane.
"W Pekao zaczęliśmy wdrażać takie podejście do modelowania ryzyka bardzo szybko po wprowadzeniu zamknięcia gospodarki z powodu COVID. Zamiast tradycyjnie patrzeć na dane o niskiej częstotliwości, pojawiające się ze sporym opóźnieniem, podeszliśmy do tego innowacyjnie i zaczęliśmy śledzić aktywność Polaków w czasie rzeczywistym. Zdecydowaliśmy się na połączenie wewnętrznych danych bankowych na temat aktywności klientów (np. wartość wydatków kartowych konsumentów oraz wpływy na konta małych i średnich przedsiębiorstw) oraz danych dostępnych publicznie (np. zapotrzebowanie na moc w systemie elektroenergetycznym, liczbę wypadków drogowych). Dzięki temu mogliśmy precyzyjnie wyznaczyć, kiedy i w jakich obszarach po okresie zamknięcia gospodarki nasi klienci zaczęli wracać do aktywności gospodarczej i w sposób świadomy, oparty na precyzyjnych danych, dostosować do tego działania Banku Pekao" - powiedział wiceprezes.
"Trzeba też patrzeć na to, że istotne znaczenie będą miały modele, które koncentrują się na komponentach patrzących do przodu - typu forward looking. Zarówno w testach warunków skrajnych, pozwalających na symulowanie poziomów ryzyka, wynikających z rozmaitych potencjalnych scenariuszy dotyczących zmieniającego się otoczenia, ale też takich czynników, na których kształtowanie człowiek ma znikomy wpływ, bo wszystkie mainstreamowe wypowiedzi na temat tego, jak będzie wyglądało nasze życie w następnych kwartałach, wskazują na to, że z wirusem będziemy musieli nauczyć się żyć. Możemy mieć jakieś lockdowny - nie w takiej skali, w jakiej widzieliśmy wcześniej - natomiast punktowo. I to są rzeczy, które też należy odpowiednio w tych modelach ryzyka uwzględnić. Oczywistą konsekwencją COViD-u jest zmniejszenie kontaktów bezpośrednich wśród ludzi i zwiększenie roli kanałów zdalnych. To ma znaczenie w bankowości, a co za tym idzie potrzebna jest budowa dedykowanych procesów i modeli ryzyka, opierających się o
transakcyjność klientów, analitykę zachowań w sieci i zaawansowane modele text mining" - dodał.
Jak podkreślił, Pekao jest jedną z najmocniejszych kapitałowo instytucji na polskim rynku, bo dysponuje zapasem kapitałowym, pozwalającym na kontynuowanie akcji kredytowej także w trudniejszych czasach. Ma także potencjał, aby odgrywać bardziej aktywną rolę w konsolidacji polskiego sektora bankowego, która wydaje się nieunikniona, biorąc pod uwagę konsekwencje kryzysu COVID-19 dla spadku rentowności sektora. Proces ten - w jego ocenie - będzie rozłożony na kilka kolejnych lat, ale już na początku przyszłego roku możemy widzieć pierwsze działania banków w obszarze potencjalnych transakcji konsolidacyjnych zarówno na rynku polskim, jak i w Europie.
"W Europie sektor bankowy jest dość rozdrobniony, banki też mają rentowność na granicy albo poniżej kosztu kapitału, a w Polsce koncentracja sektora bankowego jest niższa niż w Unii Europejskiej. W związku z tym należałoby się spodziewać, że fala konsolidacji będzie jeszcze większa i spora część małych instytucji bankowych nie będzie w stanie samodzielnie przetrwać efektów ekonomicznych walki z koronawirusem. Przypuszczam, że 4-5 największych instytucji docelowo zdominuje rynek bankowy w Polsce. Obecnie udział pięciu największych banków w sumie aktywów sektora wynosi 50% i jest dużo niższy niż w krajach skandynawskich, gdzie jest to 60-70%, w Hiszpanii, gdzie wynosi 60%, czy Wielkiej Brytanii, gdzie 5 największych banków ma prawie 90% sumy aktywów całego sektora bankowego" - powiedział.
Zapytany o to, czy w konsolidacji polskiego sektora bankowego będą uczestniczyli gracze jeszcze nieobecni na polskim rynku wskazał, że "wydaje się to problematyczne ze względu na rentowność polskich banków".
"Jeszcze przed COVID-em obciążenia regulacyjne i fiskalne powodowały, że nawet najlepsze banki miały rentowność zaledwie na granicy kosztu kapitału. W związku z tym mogę zadać pytanie: dlaczego racjonalnie działający inwestor miałby inwestować środki w polski sektor bankowy, a nie w taki sektor w innym kraju, gdzie nie ma aż tak dużych obciążeń regulacyjnych i fiskalnych, a oczekiwany dochód z takiej inwestycji jest większy?" - powiedział.
Dodał, że już przed kryzysem wiele osób blisko związanych z sektorem bankowym podkreślało, że ma on strukturalny problem spowodowany niską rentownością. Spora część sektora jeszcze przed COViD-em miała systematycznie rentowność niższą niż koszt kapitału i w związku z tym część banków handlowana była ze wskaźnikami ceny do wartości księgowej wyraźnie poniżej 1.
"Wszystkie efekty kryzysu gospodarczego wywołanego COVID-em - spadek stóp procentowych, w konsekwencji spadek wyniku odsetkowego sektora, wzrost kosztów ryzyka, spadek popytu na kredyt - jeszcze tę rentowność pogorszy i banki będą musiały przemodelować swój biznes, popatrzeć, w jaki sposób można zwiększyć rentowność prowadzonej działalności" - powiedział.
Najbardziej oczywistym elementem jest zwiększenie pozaodsetkowych źródeł dochodów - to jest coś, co można zrobić w bardzo krótkim okresie. Klienci banków powinni powoli odzwyczajać się od tego, że wiele produktów czy usług bankowych, które niemal z definicji uważali za darmowe, już niedługo będzie podlegało opłacie.
Z uwagi na ostrożne i stabilne zarządzanie instytucjami bankowymi to jest coś, co banki będą musiały zrobić, żeby zapewnić w długim terminie możliwość generowania pozytywnego wyniku finansowego i kapitału na finansowanie gospodarki. W średnim terminie banki będą także jeszcze mocniej ciąć koszty poprzez optymalizację istniejących procesów i produktów oraz zmniejszanie skali fizycznej sieci dystrybucji na rzecz dystrybucji zdalnej, wskazał.
"Druga rzecz to kwestia koncentracji sektora bankowego. Z tej perspektywy w Polsce cały czas mamy sektor, który jest relatywnie rozdrobniony i moim zdaniem właśnie ta konieczność poprawy efektywności - a bankowość jest jednak biznesem skali - spowoduje, że będziemy mieli kolejną falę konsolidacji" - powiedział wiceprezes.
"Polska jako kraj, który od poprzedniego kryzysu finansowego funkcjonował jednak z wyższymi stopami procentowymi niż kraje strefy euro i był środowiskiem, w którym banki mogły klientom zapewnić niskie bezpośrednie opłaty i prowizje, ponieważ kompensowały sobie to wynikiem odsetkowym. W polskim sektorze bankowym na tle sektorów innych krajów, w szczególności strefy euro, poziom opłat i prowizji w stosunku do wyniku odsetkowego też był jednym z najniższych i to pomimo tego, że krajowe banki funkcjonują w bardzo trudnych warunkach głównie za sprawą bardzo wysokich - jednych z najwyższych na świecie - obciążeń podatkowych i regulacyjnych. Do tego dochodzą problemy ekonomiczne wywołane kryzysem, czyli wzrost kosztów ryzyka, który przełoży się na efektywność i rentowność. Polska dołączyła już do klubu państw posiadających zerowe stopy procentowe, które przy ograniczonej przestrzeni do dalszego spadku kosztu depozytów, bardzo silnie uderzą w wynik odsetkowy całego sektora, który dotychczas stanowił dominujące
źródło przychodów" - wyjaśnił.
Zaznaczył, że "patrząc na szklankę do połowy pełną", warto zauważyć, że polski sektor bankowy na tle innych krajów UE jest stabilny i ma bardzo wysoki stopień innowacyjności. Od wielu lat jest czempionem digitalizacji w Europie, dystansując sektor niemiecki, czy włoski, które od dawna próbują nadrobić luki w cyfrowej transformacji.
"Mamy też relatywnie duży udział osób po kierunkach ścisłych i technicznych wśród absolwentów szkół wyższych. Moim zdaniem, polskie banki mają duży potencjał, by utrzymać palmę innowacyjności, jeśli chodzi o digitalizację oraz tempo cyfrowej transformacji i mogą mierzyć się z europejskimi liderami pod kątem rozwiązań technologicznych w bankowości" - powiedział prezes.
Według niego, światowi gracze - Amazon, Google, Facebook, którzy wchodzą na rynek usług płatniczych, nie są w stanie w sposób strategiczny zagrozić potencjałowi rozwoju sektora bankowego. Banki będą raczej w pewnej symbiozie tworzyły ekosystemy, pozwalające wpleść usługi bankowe w tego typu platformy, ale nie zostaną przez nie wyparte.
Według danych Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), w 2019 roku jakość należności sektora niefinansowego poprawiła się: udział należności z fazy 3 / z utratą wartości w należnościach ogółem zmniejszył się z 6,8% na koniec 2018 r. do 6,6% na koniec 2019 r., przy czym poprawa wystąpiła zarówno w przypadku należności od przedsiębiorstw jak i od gospodarstw domowych.
Wartość odpisów i rezerw wynosiła 11 466 mln zł w 2019 roku, w tym wysokość odpisów wynosiła 9 284,3 mln zł (spadek o 1,6% r/r), a wysokość rezerw sięgnęła 2 181,7 mln zł (wzrost o 246,9% r/r).
Efektywność sektora, wyrażona wskaźnikiem ROE, wzrosła o 0,4 pkt proc. w stosunku do końca 2018 r., do 6,9% w 2019 r. Utrzymujący się w sektorze bankowym w 2019 r. poziom rentowności poniżej 7% wynikał m.in. ze wzrostu obciążenia wyniku netto zawiązanymi rezerwami m.in. z tytułu ryzyka prawnego związanego z kredytami hipotecznymi w CHF oraz zwrotem części pobranych prowizji od spłacanych przed terminami umownymi kredytów konsumenckich.
Wynik finansowy netto sektora bankowego, zrealizowany w 2019 r. wyniósł 14 225,9 mln zł i był wyższy niż w 2018 r. o 9,0% tj. o 1 179,7 mln zł.
Bank Pekao jest częścią grupy PZU - największej grupy finansowej w Europie Środkowo-Wschodniej. Od 1998 roku bank obecny jest na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Aktywa razem banku wyniosły 203,32 mld zł na koniec 2019 r.
Agnieszka Morawiecka