Obecnie, już od wielu tygodni, cena złota tkwi w ruchu bocznym. Już przez dziewięć tygodni notowania tego kruszcu oscylują w niewielkiej odległości od poziomu 1500 USD za uncję, nie oddalając się od tej bariery ani istotnie w górę, ani nie spadając w dół bardziej niż do 1480 USD za uncję.
Polityka cały czas jest na rynku złota istotną kwestią. W ostatnich tygodniach uwaga inwestorów skupia się w szczególności na wzajemnych stosunkach Stanów Zjednoczonych i Chin. Niecały miesiąc temu przedstawiciele obu gospodarczych potęg rozmawiali na temat możliwości zakończenia sporu handlowego i wypracowania porozumienia. Rozpoczął się proces negocjowania szczegółów, który trwa do dzisiaj.
W ostatnich dniach na optymistycznym obrazie pojawiły się jednak rysy. Na rynek napłynęły informacje o tym, że wstępna, pierwsza faza porozumienia może nie zostać zawarta w pierwszej połowie listopada, jak sugerowano jeszcze niedawno, lecz zdecydowanie później. Przyczyną są naciski Chin na jak największe ustępstwa ze strony Amerykanów w kwestiach ceł.
Opóźnienie w podpisaniu porozumienia, a nawet wizja, że nie zostanie ono podpisane wcale, to szansa dla złota. Gdyby pojawił się istotny wzrost awersji inwestorów do ryzyka, wywołany czynnikami politycznymi, notowania kruszcu mogłyby wzrosnąć i spróbować dotrzeć do tegorocznych maksimów, usytuowanych w okolicach 1550-1560 USD za uncję. Złoto nadal jest bowiem jedną z najważniejszych bezpiecznych przystani na rynkach finansowych.
Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI