Ropa naftowa typu Crude zanotowała spadek o 10 proc. w stosunku do poprzedniego tygodnia. Jej cena kształtuje się obecnie na poziomie 94 dolarów.
Największy spadek (prawie 11 proc.) miał miejsce w poniedziałek, kiedy to Izba Reprezentantów USA odrzuciła plan pomocy dla sektora finansowego. Zwiększyło to wówczas obawy o kryzys w tym sektorze, który miałby przełożenie na całą gospodarkę w tym również konsumpcję ropy. Właśnie pod tym kątem zachowywały się ceny przez cały tydzień. Spodziewane ograniczenie popytu na paliwa w USA jest głównym determinantem kształtowania się cen. Bardzo duża huśtawka nastrojów, z jaką mamy do czynienia przekłada się na duże wahania cen na rynku ropy.
W najbliższym czasie ceny powinny utrzymać się w przedziale 90-100 dol/bbl. Przyjęcie planu Paulsona (wcześniej czy później do tego dojdzie) jest możliwe już w piątek, zatem to może być wyraźnym impulsem do krótkotrwałych wzrostów. Wydaje się, że z fundamentalnego punktu widzenia (gry popytu i podaży)
ceny powinny jeszcze się osunąć.
Plan pomocy USA wpływa bardzo wyraźnie również na rynek miedzi. Surowiec ten odnotował stratę o 9 proc. w ujęciu tygodniowym, a na Londyńskiej Giełdzie Metali płaci się obecnie 5900 USD za tonę. Oczywiście słabnąca gospodarka Stanów Zjednoczonych nie będzie w stanie utrzymać obecnego poziomu popytu, co tej chwili ma decydujący wpływ na ceny.
Złoto potaniało w mijającym tygodniu o 5 proc., natomiast uncja wyceniana jest na 831 dolarów. Najważniejszym kryterium dyktującym ceny jest zachowanie się amerykańskiej waluty, a ta w ostatnim czasie dość wyraźnie umocniła się do głównych walut świata. W teraźniejszej sytuacji może trochę to dziwić, gdyż kondycja gospodarcza USA pozostawia wiele do życzenia. Myślę, iż obserwujemy po prostu odpływ kapitału z zagranicznych rynków akcyjnych do USA, co powoduje jej umocnienie i obniża wyceny żółtego kruszcu.