Pod nieobecność inwestorów z warszawskiej giełdy na rynkach finansowych działo się sporo. W środę na Wall Street popis dali giełdowi gracze z USA. Takich wzrostów na akcjach największych amerykańskich spółek nie było od 2009 roku.
Główne indeksy zyskały w środę od 5 do 6 proc. Sam Dow Jones zaliczył na plus ponad 1000 pkt, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej.
Czy to sygnał, że giełda w USA najgorsze ma za sobą i teraz czas na powrót hossy? Analitycy studzą hurraoptymizm. Wskazują na mniejszą płynność na rynkach finansowych w związku ze świętami i brak fundamentalnych powodów do zmiany ostatniego, negatywnego nastawienia.
- Trudno oprzeć się wrażeniu, że w dużej mierze jest to jedynie impuls korygujący w ramach wygaszania hossy na rynkach w USA - podkreśla Konrad Ryczko, analityk Domu Maklerskiego BOŚ. Zauważa, że jednym z nielicznych czynników, które mogłyby uzasadniać poprawę nastrojów jest informacja, że 7 stycznia do Pekinu udaje się delegacja USA w celu prac nad potencjalną umową handlową. Być może złagodzi ona konflikt na linii Stany Zjednoczone-Chiny.
Z kolei Michał Stajniak z DM XTB przyznaje, że w środę na Wall Street mogliśmy doświadczyć spektakularnego odbicia. Ma jednak również obawy, że będzie to łabędzi śpiew inwestorów na koniec tego roku. Przypomina o poważnym problemie, jaki ma rząd USA. Chodzi o brak przegłosowania dalszego finansowania niektórych instytucji rządowych, co oznacza wstrzymanie prac i brak wypłat dla setek tysięcy federalnych pracowników (tzw. government shutdown).
- Będziemy mieli do czynienia z pewnego rodzaju paraliżem nie tylko w amerykańskiej administracji, ale również na rynkach finansowych. Departament Handlu Stanów Zjednoczonych poinformował, że w okresie zamknięcia prac rządu nie będzie publikował danych statystycznych. Departament ten odpowiedzialny jest za publikację takich danych jak PKB, inflacja, wydatki oraz dochody osobiste czy sprzedaż nowych domów - zauważa Stajniak.
Ekspert XTB wskazuje też na kolejne narzekania ze strony Donalda Trumpa na tamtejszy bank centralny oraz jego szefa. Amerykański prezydent wskazał, że jedynym problemem amerykańskiej gospodarki jest Fed, który nie wspiera Stanów Zjednoczonych w momencie negocjacji umów handlowych, w czasach nadmiernie silnego dolara czy zamknięcia prac rządu.
- Nie są to oczywiście pierwsze takie uwagi. Pomimo tak ostrego stanowiska, większość plotek wskazuje na to, że Trump nie będzie szukał szansy w zwolnieniu obecnego szefa Fed Jerome Powella - komentuje Michał Stajniak.
Eksperci uczulają inwestorów, że w końcówce tego tygodnia może wystąpić więcej anomalii w stylu bardzo mocnych wzrostów na Wall Street ze środy. Tak zazwyczaj wygląda końcówka roku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl