Tylko w kwietniu liczba bezrobotnych w Polsce spadła o 45 tysięcy. W sumie na rynku wolnych jest 900 tys. etatów. Problem w tym, że spora część z nich wcale nie szuka pracy. A jak wskazują pracodawcy, znalezienie odpowiedniego pracownika jest nie lada wyzwaniem.
Już kilka lat temu analitycy Boston Consulting Group wskazywali, że w ciągu najbliższych dwóch dekad światowa gospodarka straci blisko 10 bilionów dolarów. A to wszystko przez brak rąk do pracy. Analizy wskazywały, że gospodarka Niemiec będzie potrzebowała w 2030 roku blisko 10 mln pracowników. Brazylia będzie potrzebowała aż… 40 mln pracowników. Chiny z kolei będą mieć blisko 24,5 mln pracowników za dużo.
A Polska? Trafiła już dawno na listę krajów, które z każdym rokiem będą miały coraz większy niedobór siły roboczej. Dlatego największe polskie spółki już dziś przygotowują się do zmiany modelu rekrutacji. Problemy z zatrudnianiem były motywem przewodnim debaty pt. "Edukacja dla rynku pracy", która odbyła się podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
- Kogo brakuje w branży wydobywczej? Poszukiwani są głównie elektrycy, operatorzy maszyn, elektromonterzy, ale przede wszystkim ludzie ze specjalistycznymi uprawnieniami. Niestety, wielu kandydatów do pracy kończy szkoły i uczelnie, a na koniec nie mają części dokumentów - mówi Magdalena Wróbel, dyrektor ds. zarządzania zasobami ludzkimi w KGHM Polska Miedź.
I dlatego miedziowy gigant zdecydował się na ścisłą współpracę ze szkołami i samorządami.
Edukacja od najmłodszych lat
Jak zaznacza Wróbel, przemysł górniczo-hutniczy od kilku lat stawia coraz większe wyzwania. Powód jest prosty: cała branża przechodzi przemiany związane z wdrażaniem nowoczesnych technologii. W efekcie spółka poszukuje nieustannie wykwalifikowanych pracowników, którzy sprostają wymaganiom nowoczesnego górnictwa i hutnictwa miedziowego.
Jak przypominała Wróbel, KGHM od wielu lat podejmuje wiele inicjatyw wspierających branżowe szkolnictwo zawodowe.
Przykładem jest współpraca z zespołami szkół średnich z Zagłębia Miedziowego w organizacji zajęć praktycznych dla kilkuset uczniów oraz praktyk zawodowych. Z programów korzysta około 400 młodych ludzi rocznie.
Jak zaznaczała Wróbel, KGHM potrzebuje wiedzy, bo ta w dzisiejszych czasach jest na równi z innymi zasobami spółki, czyli kapitałem i infrastrukturą.
- Przemysł w tej chwili ma niestety zły wizerunek. Od dawna staramy się, by w oczach młodych ludzi był atrakcyjny, był kojarzony z automatyzacją, z nowoczesnymi technologiami. Trudne, często wymagające warunki pracy zniechęcają - przyznawała.
Pomysł spółki? Szczerość
- Uznaliśmy, że największym problemem jest brak zrozumienia podstaw danego zawodu. Ludzie mają zdecydowanie inne wyobrażenie o pracy, gdy do niej przychodzą. Dlatego już nawet w przedszkolach prowadzimy zajęcia, pokazujemy różne zawody w nowoczesny sposób - opowiada.
I dlatego materiały informacyjne dotyczące przyszłych zawodów pokazują i plusy, i minusy danej branży. Pokazują i trudy, i możliwości rozwojowe. Kompleksowo tworzą obraz pracodawcy, by przyszli pracownicy nie byli rozczarowani lub nie zwalniali się szybko po nabyciu nowych kompetencji. Dla pracodawcy to stracona szansa na etaty i przede wszystkim dodatkowy koszt kolejnych rekrutacji i kolejnych szkoleń.
Firma stawia również na współpracę z samorządami. Chce angażować się w projekty, które zmieniają system edukacji i dostosowują go do realnych potrzeb polskich przedsiębiorców.
- Obecnie w ciągu życia po pierwsze będziemy pracować dłużej, po drugie będziemy zmieniać miejsce zatrudniania częściej. Dlatego system edukacji jest kluczowy i kluczowa jest decyzja, jakie kompetencje wykształcimy. Ważna jest przy tym sprawność, szybkość podejmowania i zmieniania decyzji, umiejętność dostosowania się, umiejętność kreowania pomysłów i odwaga brania na siebie odpowiedzialności - dodawał Marek Metrycki, partner w Deloitte.
Jak tłumaczył Metrycki, dzisiejszy siedmiolatek będzie się kształcił i później pracował najpewniej przez najbliższe 60 lat. W efekcie koniec jego kariery wypada na 2079 rok.
- Jak przewidzieć zatem, które umiejętności i jaka wiedza przyda się za tyle lat? To niemożliwe. Ważne jest za to, by zadać sobie pytania jak kształcimy, co uczymy, kto to robi i jaka jest rola państwa w kreowaniu systemu edukacji – przekonywał.
Menadżer w firmie jest nauczycielem
Magdalena Wróbel zwracała również uwagę, że istotna jest rola i nauczycieli, i… menadżerów w firmie.
- W każdej firmie powinien istnieć wewnętrzny system edukacyjny. Trzeba pracować z menadżerami, bo i prawdziwych menadżerów jest dziś zdecydowanie mniej. Pomiędzy nowymi a starymi nauczycielami warto kreować wieź uczeń - mistrz - dodawała.
KGHM wspiera także szkolnictwo zawodowe poprzez staże i praktyki, uczestnictwo w targach pracy, organizację zajęć praktycznych dla uczniów szkół zawodowych, prowadzenie zajęć ogólnorozwojowych w szkołach średnich, a także wyposażając klasopracownie w niezbędne materiały służące nauce zawodu. Współpracuje również z uczelniami wyższymi w zakresie pomocy w realizacji prac naukowych.