W czerwcu zeszłego roku Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało 11 osób.
Postępowanie, przy którym zdaniem śledczych miało dojść do korupcji, dotyczyło zamówień publicznych dla Poczty Polskiej na ponad 30 mln zł. Chodzi o umowę na zakup i utrzymanie systemu informatycznego.
Według agentów CBA korzyści majątkowe przyjmowane przez przedstawicieli Poczty wyniosły co najmniej 300 tys. zł.
Zatrzymana zostaje m.in. polityczka PiS z Wałbrzycha i członkini rady nadzorczej Banku Pocztowego Magdalena P.
Poczta Polska broni się mówiąc, że informacje o możliwej korupcji przy umowach z firmą informatyczną jeszcze w 2018 roku sama przekazała CBA, w ramach tzw. "tarczy antykorupcyjnej".
Jednak, jak pisze piątkowa "Gazeta Wyborcza", o nieprawidłowościach przy zamawianiu systemów informatycznych wiadomo było znacznie wcześniej.
"Wyborcza" dotarła do wyników audytu, jaki wykonano po rozwiązaniu umowy z firmą AdInfo w roku 2017.
Wynika z niego m.in., że wykonawcy zwrócono część pieniędzy z zabezpieczenia mimo błędów i niewykonania całego systemu.
Ponad 150 tys. złotych zapłacono za wykonanie "nieprzewidzianych prac analitycznych", co zdaniem autorów raportu było niegospodarnością.
Jak sugeruje "Wyborcza", zaniedbania w kontekście tzw. małej afery, czyli rozwiązania umowy z AdInfo mogły mieć wpływ na dużą aferę.
Odpowiadając na pytania o ewentualny związek spraw Poczta odpowiada, że "dziś za zakupy systemów informatycznych odpowiadają zupełnie inne osoby".
Tymczasem do zarządu Poczty Polskiej wraca Wiesław Włodek, który po przegranym konkursie odszedł z firmy tuż przed zatrzymaniami CBA.
Włodek był wiceprezesem ds. rozwoju, podlegał mu m.in. dział IT. Teraz będzie się zajmował szkoleniami.