Stellantis, francuski-włoski konglomerat, do którego należą takie marki jak Chrysler, Dodge, Fiat, Opel, Jeep, Peugeot, Citroen i Maserati, poinformował o niższej niż oczekiwano sprzedaży w większości regionów w drugiej połowie roku. W związku z tym koncern obniżył prognozę marży zysku operacyjnego (AOI) na cały rok 2024 do poziomu między 5,5 a 7,0 proc. Wcześniejsze szacunki zakładały dwucyfrowy wynik.
Stellantis zrewidował również prognozy dotyczące wolnych przepływów pieniężnych. Nowe szacunki zakładają wartość od minus 5 do minus 10 miliardów euro, podczas gdy poprzednie wskazywały na dodatni wynik. Zmiana ta jest efektem niższej spodziewanej marży zysku operacyjnego oraz tymczasowo wyższego kapitału obrotowego w drugiej połowie bieżącego roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trudna sytuacja w branży motoryzacyjnej
Obniżenie prognoz przez Stellantis nie jest odosobnionym przypadkiem w branży motoryzacyjnej. Kilka dni wcześniej niemiecki Volkswagen również zrewidował swoje prognozy na rok 2024. Koncern z Wolfsburga spodziewa się teraz osiągnąć rentowność sprzedaży operacyjnej na poziomie 5,6 proc., podczas gdy poprzednie szacunki wskazywały na przedział 6,5-7,0 proc.
Volkswagen w swoim komunikacie giełdowym wskazał na opóźnienia w rozwoju marek samochodów osobowych i pojazdów użytkowych jako przyczynę obniżenia prognoz. Dodatkowo firma zwróciła uwagę na pogorszenie się ogólnej sytuacji makroekonomicznej, co może stwarzać dodatkowe ryzyko, szczególnie dla głównej grupy marek koncernu.
Sytuacja na rynku motoryzacyjnym pozostaje napięta, a producenci samochodów muszą stawiać czoła wielu wyzwaniom. Rosnąca konkurencja ze strony chińskich firm, zmieniające się preferencje konsumentów oraz globalne zawirowania gospodarcze to tylko niektóre z czynników wpływających na wyniki finansowe koncernów motoryzacyjnych.
Redukcja zatrudnienia w gliwickiej fabryce Stellantis
Koncern motoryzacyjny Stellantis ogłosił wprowadzenie dwuzmianowego systemu pracy w swojej fabryce w Gliwicach od 30 września. Ta decyzja pociąga za sobą konieczność zwolnienia około 500 pracowników. Głównym powodem tej reorganizacji są cykliczne spadki sprzedaży oraz konieczność dostosowania się do restrykcyjnych unijnych przepisów dotyczących emisji spalin.
Zmiana systemu pracy dotyczy linii produkcyjnych w gliwickim zakładzie specjalizującym się w produkcji samochodów dostawczych. Redukcja zatrudnienia jest bezpośrednią konsekwencją malejącego popytu na nowe pojazdy na europejskich rynkach.
Agnieszka Brania, rzeczniczka Stellantis Polska, w rozmowie z portalem wnp.pl wyjaśniła, że decyzja o zmniejszeniu zatrudnienia została podjęta w odpowiedzi na obecne warunki rynkowe. Podkreśliła, że na sytuację wpływają zarówno cykliczne spowolnienie sprzedaży, jak i wprowadzone przez Unię Europejską surowe regulacje klimatyczne. Firma już poinformowała agencje pracy tymczasowej o planowanym zmniejszeniu liczby pracowników.
Trudności w europejskim sektorze motoryzacyjnym
Problemy, z którymi boryka się Stellantis, nie ograniczają się tylko do Polski. We Włoszech główne związki zawodowe zapowiedziały jednodniowy strajk na 18 października. Jest to protest przeciwko spadkowi produkcji w tamtejszych zakładach. Według prognoz, włoskie fabryki koncernu w tym roku wyprodukują nieco ponad 500 tysięcy samochodów, co stanowi znaczący spadek w porównaniu z 751 tysiącami pojazdów wyprodukowanych w 2022 roku.
Sytuacja w europejskim przemyśle motoryzacyjnym jest trudna. Jak donosi agencja Bloomberg, w ubiegłym roku prawie jedna trzecia głównych fabryk pięciu największych europejskich producentów samochodów - BMW, Mercedes-Benz, Stellantis, Renault i VW - wykorzystywała mniej niż połowę swoich mocy produkcyjnych.
Koncern Stellantis, musi stawić czoła nie tylko spadającemu popytowi, ale także rosnącej konkurencji ze strony producentów z innych regionów świata, szczególnie z Chin. Dodatkowo, konieczność dostosowania się do unijnych regulacji klimatycznych, takich jak "Fit for 55", stawia przed europejskimi producentami samochodów dodatkowe wyzwania finansowe i technologiczne.