Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marcin Walków
Marcin Walków
|

Ani złoty, ani skromny. 1 mln 200 tys. zł za takiego Maybacha

10
Podziel się:

Jestem tak bogaty, że nie wiem, co robić z pieniędzmi i wydaję na głupoty - to wykrzyczałby testowany przeze mnie Mercedes-Maybach S580e Night Series, gdyby tylko potrafił. I nie mogę się oprzeć, by wstawić tu cytat-klasyk Magdy Gessler: "wygląd jest, ilość jest, smaku nie ma". Bo coś mi tu mimo wszystko nie gra.

Ani złoty, ani skromny. 1 mln 200 tys. zł za takiego Maybacha
Maybach S580e (money.pl, Marcin Walków)

1 mln 271 tys. 84,98 zł - na tyle producent wycenił Mercedesa-Maybacha S580e wraz ze wszystkimi gadżetami w wariancie Night Series. Gdyby to było moje pierwsze spotkanie z luksusową limuzyną, powiedziałbym: wow. Bo fotel rozkłada się do wygodnej leżanki. Masaż jest tak intensywny, jakby ktoś spod spodu robił go własnymi pięściami. Bo można oglądać telewizję na żywo w czasie jazdy, a samochód spełnia niektóre zachcianki wypowiadane na głos (i jeszcze dowcip potrafi opowiedzieć).

Do tego jest długi jak limuzyna prezydenta i szeroki, drzwi można zamknąć bez szarpania za klamkę. Wszędzie, gdzie się pojawi, mówi: weź, zjedź mi z drogi.I jeszcze jest cały czarny. Zamiast chromowanych ramek na grillu i wokół okien ma czarne, do tego czarne klamki, czarną gwiazdę i listwę na masce, nawet felgi ma czarne. Znamy zresztą ten "czarny" koncept choćby z Rolls-Royce'a, który też ma swoje alter ego nazywane Black Badge, bardziej łobuzerskie, a mniej błyszczące. Jeśli właśnie nim inspirowali się projektanci i inżynierowie Maybacha, to mam wrażenie, że pomysł był trafiony, ale w wykonaniu coś poszło nie tak.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Maybach S580 czy Mercedes S580e? Różnice są, ale czy mają sens?

Maybach z sześcioma cylindrami

I nie chodzi wcale o to, że pod maską nie ma silnika V12, a jedynie cztery litry i sześć cylindrów oraz dopięty silnik elektryczny - w końcu S580e to hybryda plug-in. Nie przeszkadza mi to, a nawet widzę kilka zalet. Moc systemowa 510 KM i 750 Nm naprawdę wystarczą, by poczuć frajdę z jazdy i cieszyć się dużą dynamiką.

Przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 4,9 s. Napęd 4x4 i maksymalna prędkość 250 km/h. Gdy jedzie się z pasażerami na fotelach VIP, nie chce się ich w nie wgniatać przy ruszaniu. Maybachem na tor też się (chyba?) nie jeździ. Dlatego moim zdaniem nie za bardzo ma nad czym wylewać łez.

Poza tym, korzystająca przy ruszaniu z silnika elektrycznego limuzyna (nawet, gdy baterie nie są naładowane) to gwarancja startu w ciszy, delikatnie, po prostu elegancko. Kiedy mieszka się w domu z garażem (raczej nie kupuje się Maybacha w bloku z wielkiej płyty), to można jeszcze jeździć na prądzie około 80-90 km. Dla większości to wystarczający dystans w ciągu dnia, by dojechać do pracy, szkoły, na zakupy, do restauracji. Ładowanie przez noc z gniazdka i tak codziennie. A w trasie Maybachem można pokonać około 700 km na jednym tankowaniu.

Skoro o jeździe mowa, to naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Właśnie komfort jest dowodem, że w przypadku Maybacha płaci się nie tylko za marketing i trochę dodatków. Ma specjalny tryb jazdy Maybach, które za żadne pieniądze nie uświadczycie w "zwykłym" Mercedesie. Poza tym, jest o 18 cm dłuższy niż "zwykła" Klasa S 580 w wariancie przedłużonym.

Zawieszenie, korzystające ze zdobyczy mechaniki i elektroniki, sprawia, że Maybach niemal płynie przez drogowe nierówności oraz progi zwalniające.Podróż Maybachem jest naprawdę przyjemna i komfortowa. I to zarówno na tylnych fotelach, jak również z przodu. To samo można powiedzieć o manewrowaniu i parkowaniu, wspieranym licznymi "oczami" dookoła. Asystenci parkowania są, ale wystarczy kamera 360 stopni i czujniki.

Długość nadwozia

547 cm

Szerokość nadwozia

211 cm (z lusterkami)

Wysokość nadwozia

151 cm

Rozstaw osi

340 cm

Źródło: autocentrum.pl

Trochę luksusu i trochę niedociągnięć

Maybach dla Mercedesa to taka wisienka na torcie. Gdy po raz pierwszy testowałem Maybacha S680, pisałem wprost o ikonie luksusu spod znaku Mercedesa. Przy kolejnym spotkaniu, mając porównanie z innymi autami z najwyższej półki, poprzeczka idzie jednak wyżej. I dlatego każde niedociągnięcie boli i kłuje w oczy.

Od nadmiaru zbierającej odciski fortepianowej czerni, gdzie aż prosi się o matowe drewno. Czarne felgi, których wzór składa się z logotypów Maybacha, przekraczają granicę, za którą luksus zamienia się w kicz. Także na konsoli środkowej wysyp małych logotypów Maybach. Aż po system MBUX, który wariuje, gdy naraz dostępny jest na trzech ekranach i dotykowym tablecie.

Albo słynną asystentkę "Hej, Mercedes", która nie tylko wielu rzeczy "nie rozumie" albo "nie jest w stanie pomóc", ale nawet po wciśnięciu przycisku na kierownicy głupieje i twierdzi, że w tym momencie jest dostępna na innym fotelu. Którym? Przekrzykiwaliśmy się we trójkę i próbowaliśmy sprawdzić. Nierzadko szybciej było przeklikać się przez rozbudowane menu.

Również lakier, którego głęboka czerń robi imponujące wrażenie na pierwszy rzut oka, "łapie" wszystko. W zasadzie co dzień można by nim jeździć na myjnię. Tam, gdzie w dotychczas testowanych Maybachach znajdowałem lodówkę, jest... w sumie, to nie wiem co. Pewnie otwór prowadzący do komory bagażnika, ale nie udało mi się go otworzyć - plastik chodził ciężko i bałem się, że go urwę.

Dobrą robotę robi oświetlenie ambientowe, które może być wielokolorową kompozycją. Odpowiednio dobrane sprawia, że po zmroku wnętrze wygląda nie tylko przyjemnie, ale i naprawdę bogato. Rzecz w tym, że znajdziemy je również w o wiele niżej pozycjonowanych modelach Mercedesa bez znaczku "Maybacha".

Maybach S580e za 1,2 mln zł. Czy ma sens?

I można by się zacząć zastanawiać, czy taki Maybach ma sens, a może lepiej postawić na bogato wyposażoną "zwykłą" klasę S? Zupełnie nie w tym rzecz. - Nasi klienci nie kupują samochodu dlatego, że go potrzebują. Kupują, bo go chcą - mówił w rozmowie z money.pl Philipp Schiemer, dziś już były CEO Mercedes-AMG i luksusowych marek Maybach oraz klasy G.

Jest jeszcze jeden aspekt, na który zwrócił uwagę serwis autokult.pl, pisząc o innym modelu Maybacha. "Łatwiej zrozumieć ten samochód, kiedy uświadomimy sobie, że maybachy najczęściej kupują Chińczycy. (...) patrząc na ich samochody, uwielbiają czarny plastik, a miejscami tandeta kompletnie im nie przeszkadza" - stwierdził Marcin Łobodziński w swoim artykule.

Mimo tych wszystkich niedociągnięć i miejscami kiczu, myślę, że w siedzibie koncernu mogą być spokojny o swoją sprzedaż oraz rynkowe powodzenie także i tej konfiguracji. Bo w Polsce i wielu innych miejscach na świecie znajdzie się grono ludzi gotowych zapłacić niemałe pieniądze za "puchowe" zawieszenie, dodatkowe kilkanaście centymetrów prestiżu oraz charakterystyczny znaczek na słupku C. W końcu Maybach to zawsze Maybach.

Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(10)
Wpisz swój ni...
1 tyg. temu
"ani złoty, ani skromny" - a to ciekawe, bo o rydzyku mówią "złoty a skromny"
menso
1 tyg. temu
Cztery litry?
alejaja
1 tyg. temu
czy znajdzie się jakiś nowy bezdomny, który podaruje maybacha tatusiowi tadkowi?
MaybachTadzia
1 tyg. temu
Jestem tak bogaty, że nie wiem, co robić z pieniędzmi i wydaję na głupoty - to wykrzyczałby ojczulek Tadzio w Mercedesie-Maybach S580e... Ale po chwili powie po co wydawać własny szmalec jak już następny bezdomny szykuje się do oddania mi właśnie tego Mercedesa, więc podatku znowu nie zapłacę bo ten bezdomny natychmiast umrze !
Mało
1 tyg. temu
Jestem ciekawy kiedy zmienią lampy tylne w S klasie jak to wygląda, wiedzą w mercedesie że są brzydkie i nie zmieniają , sprzedaż spada